Oczami Laury:
Stanęłam pezed lustrem i nie poznałam sama siebie. Włosy upięte miałam w niedbałego koka, kilka wijących się kosmyków spływało i okalało moją twarz. Delikatny, ale widoczny, ciemny makijaż podkreślał kolor moich oczu i dodawał im tajemniczości. Spojrzałam na swoje ubranie:
Wyglądałam jednym słowem bosko. Sukienka lekko tuszowała ciąże, a biżuteria dodawała zmysłowości. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do mamy Rossa, Rydel i taty Rossa. W ich oczach widziałam zachwyt i radość. Przytuliłam każdego i dałam buziaka w policzek.
- Wyglądasz cudownie, kochana - pochwalił pan Mark. Obdarzyłam go perlistym śmiechem.
- Choćmy, bo biedny Ross zaraz nie wytrzyma i przyjdzie tutaj - powiedziała Rydel. Kiwnęłam głową. Oni wyszli, a ja miałam odczekać 15 sekund i wolno iść ku schodom. Tak tez zrobiłam. Kiedy policzyłam do 1 ostrożnie podeszłam do schodów. Ross i wszyscy inni stali na dole i patrzyli na mnie z bananem na twarzy. Uśmiech wystąpił na mej buzi. Powoli i z gracją zaczęłam schodzić.
Oczami Rossa:
Patrzyłem jak zaczarowany na Laurę. Wyglądała zjawiskowo. Stałem jak słup soli i gapiłem się na jej zgrabne, długie nogi i piękna twarz. Wyglądała jak księżniczka. Kiedy była na przedostatnim schodku wyciągnąłem rękę, a ona delikatnie ją ujęła. Uśmiechałem się i popatrzyłem jej w oczy. Były takie tajemnicze i słodki. Odwzajemniła gest i musnęła mój policzek. Liczyłem na więcej, ale nie będę narzekał. Rozległy się gromkie brawa, a rodzice od razu zaczęli strzelać nam fotki. Normalnie jakby nie mogli zobaczyć nas jutro! Kiedy skończyli Riker otworzył nam drzwi od domu.
- Miłego wieczoru państwu życzę - ukłonił się jak sługa i pomachał nam z rozmachem. Lau zaśmiała się i wsiedliśmy do czarnej limuzyny.
- Cykorek? - spytałem , gdy na twarzy narzeczonej dostrzegłem cień poddenerwowania.
- Jest spoko - szepnęła i westchnęła głęboko. Kąciki moich ust poszły ku górze. Znałem ją jak nikt. Teraz w jej ciele toczyła się prawdziwa walka. Zostać i wytrwać czy wyskoczyć i wiać. Jednak po chwili wygrało to pierwsze.
- Stawię temu czoła - powiedziała twardo i spojrzawszy mi w oczy z determinacją pocałowała mnie. Kiedy chciała się oderwać, ja przycisnąłem ą do siebie nie dając takiej mozeliwości. Jednak wszystko co piękne kiedyś się kończy.
- Wariat - mruknęła Lau i pogłaskała mnie po policzku. Wyszczerzyłem się i i pomyślałem, ze mam niesamowite szczęście. Siedzę z ukochaną osobą w limuzynie i jadę powiadomić świat o tym, ze w wieku 18 lat zostaniemy rodzicami. Lepiej być nie może.
Oczami Laury:
Samochód się zatrzymał, a po chwili drzwi szeroko otworzyły. Przełknęłam ślinę i westchnęłam cicho,a le głęboko. Ross z wielkim uśmiechem wysiadł i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i poszłam w ślady chłopaka. Kiedy stanęłam na czerwonym dywanie rozległy się dzikie wrzaski radości. Blondyn objął mnie w pasie jedną ręką. Reporterzy zachłannie robili zdjęcia, a fajni krzyczeli nasze imiona i jakieś krótkie zdania. Uśmiechałam się piękne i razem z ukochanym pozowałam do zdjęć. Gdy ta szopka dobiegła końca weszliśmy do środka. Pełno tam było sławnych ludzi i osób z planu ''Austin i Ally'' oraz kilka nieznanych mi osóbek. Z lekkim rumieńcem wyszukaliśmy w tłumie Kevina i Phila. Stali z kieliszkami szampana i rozmawiali o czymś.
- Witajcie - uśmiechnął się mój blondynek. Mężczyźni spojrzeli na nas i zaniemówili
- Laura! - ryknął Kevin i mocno mnie przytulił. Wytrzeszczyłam gały, a kilka ludzi popatrzyło na nas z zainteresowaniem.
- Tak ja - powiedziałam i lekko odepchnęłam Kevina. Obaj wyszczerzyli się szeroko. Ross złapał mnie za rękę, a oni się lekko zmieszali.
- Jesteście razem! - ryknął Phil ze szczęściem. Kiwnęłam skromnie głowa, a Ross się wyprostował. Pajac mój kochany. Po chwili ktoś na scenie zaprosił Kevina aby przemówił. Heath był chory i jest w jakimś tam ośrodku wypoczynkowym i nie dał rady przyjechać.Szkoda, bo jest fajny. Kevin jak burza wleciał na scenę. Wziął mikrofon i z bananem na twarzy zaczął swoje jakże interesujące przemówienie.
- Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj jest wielki dzień. A dwie osoby dopełniły szczęściem ten dzień. Kim oni są? To Ross i Laura. Zapraszamy na scenę!
Rozległy się brawa, a blondyn pociągnął mnie za rękę. Obiecuje, że po imprezie ukatrupię reżysera własnymi rękami!!! Wyszczerzona weszłam po schodkach i znalazłam się pomiędzy tym starym gnatem, a młodym debilem. Wszyscy zapiszczeli. Widziałam w tłumie Raini i Caluma. Uśmiechali się szeroko.
- Hej - wydusiłam przed zaciśnięte gardło. Ross posłał mi zniewalający uśmiech.
- Siemka - krzyknął do tłumu. Rozległy się powitania i chichoty. Widziałam reporterów i jak dawali to na żywo. Chłopak złapał moja dłoń i szmer zdziwienia rozległ się po sali.
- Razem z Laura witamy was serdecznie na dzisiejszej gali. Jest to i dla nas bardzo wazny dzień ponieważ mamy coś ważnego do powiedzenie - oznajmił. Zrobiło mi się słabo. Mocniej ścisnęłam jego dłoń. Zerknęłam na Kevina. Kanciki oczu ocierał chusteczką!!!
- Za kilka miesięcy odbędzie się nasz slub i za 5 miesięcy na świat pojawią się nasze dzieci - widać było że te słowa kosztowały blondyna wiele. Zapadła głucha cisza. Chusteczka Kevina znalazła się na podłodze. Słychać było szum samochodów. Już, już miała z stamtąd wziąć nogi za pas, ale rozległ się wrzask radości i gwizdy zebranych. Raini i Calum wskoczyli na scenę i mocno nas uściskali. Byłam nie czerwona, ale biała jak papier. Po kilku chwilach przytulało mnie ponad 200 osób. Sama nie wiem jak dotarłam do ukochanego. Przytulił mnie i pocałował. A co tam! Co z tego, ze media i inni się gapią! Mam to w nosie. Oddałam pocałunek.
Oczami Rossa:
Oboje z Laurą usiedliśmy przy stoliku i z lampkami wina sączyliśmy napój. Nie znajdowaliśmy się już na sali, nad nią. Siedzieliśmy przy białym stoliku z winem, winogronem i kilkoma lampami. Było tak uroczo. Wszędzie porozsypywanie płatki róż i ta romantyczna sceneria.
- Kocham cię - powiedziałem poważnie i popatrzyłem jej w oczy.
- A ja ciebie - odparła. Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
Oczami Rydel:
Kiedy Ross wygłosił swoje przemówienie uśmiech wystąpił na moją twarz. Mama i tata ściskali biednego Rikera między sobą.
- To takie słodkie - westchnął Rocky i wepchał sobie popcorn do ust. Walnęłam go poduszka. Jednak miał racje to urocze jak cholera. Widać, ze zależy mu na Laurze. A jej na nim. Te ich zakochane gęby i spojrzenia pełne miłości.
Oczami Laury:
Około północy siedzieliśmy z powrotem w limuzynie. Oparłam głowę o ramię Ross i wtuliłam się w niego. cmoknął mnie w czoło i zanim się spostrzegłam zasnęłam.
Oczami Rossa:
Stanęliśmy przed domem. Lau spała słodko. Uśmiechnąłem się. Szofer otworzył drzwiczki od samochodu, a ja najdelikaniej jak potrafiłem wziąłem Laurę na ręce i wysiedliśmy z auta. Mężczyzna otworzył nam też drzwi od domu i odjechał. Bez trudu wbiegłem z brunetka na rękach do jej sypialni. Zdjąłem jej szpilki czy jak tak się to zwie. Położyłem obok łóżka. Teraz czas na sukienkę. Błagam niech ma bieliznę!!!! Moje modły zostały wysłuchane. Laura miała na sobie stanik bez ramiączek i ten....no...stringi. Oj trudno będzie zapomnieć tego widoku. Może zdjęcie zrobić?Szybko wyciągnąłem telefon i strzeliłem fotkę. Opatuliłem ukochaną kołdrą i z włosów wyjąłem jej spinki czy tam jakieś inne przedmioty. O matko! Tam tego jest chyba z dwadzieścia, a nie! Dwadzieścia dwa. Spoko. Zapaliłem jeszcze tylko małą lampkę i opuściłem jej pokój. Sam od razu poszedłem do łazienki i po krótkim prysznicu wskoczyłem do łóżka.
P.S. Rozdział est rozdziałem 29. Dedykuję go Pyśkowi. A teraz kilka spraw:
1. Dzięki wam wytrwam do końca i dziękuję za wszystko. A najbardziej za to, że jesteście.
2. Drugi blog będzie lekko inny.
Byli Demi i Joe, a teraz zastąpili ich Laura I Ross.:)
Majka`
Stanęłam pezed lustrem i nie poznałam sama siebie. Włosy upięte miałam w niedbałego koka, kilka wijących się kosmyków spływało i okalało moją twarz. Delikatny, ale widoczny, ciemny makijaż podkreślał kolor moich oczu i dodawał im tajemniczości. Spojrzałam na swoje ubranie:
Wyglądałam jednym słowem bosko. Sukienka lekko tuszowała ciąże, a biżuteria dodawała zmysłowości. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do mamy Rossa, Rydel i taty Rossa. W ich oczach widziałam zachwyt i radość. Przytuliłam każdego i dałam buziaka w policzek.
- Wyglądasz cudownie, kochana - pochwalił pan Mark. Obdarzyłam go perlistym śmiechem.
- Choćmy, bo biedny Ross zaraz nie wytrzyma i przyjdzie tutaj - powiedziała Rydel. Kiwnęłam głową. Oni wyszli, a ja miałam odczekać 15 sekund i wolno iść ku schodom. Tak tez zrobiłam. Kiedy policzyłam do 1 ostrożnie podeszłam do schodów. Ross i wszyscy inni stali na dole i patrzyli na mnie z bananem na twarzy. Uśmiech wystąpił na mej buzi. Powoli i z gracją zaczęłam schodzić.
Oczami Rossa:
Patrzyłem jak zaczarowany na Laurę. Wyglądała zjawiskowo. Stałem jak słup soli i gapiłem się na jej zgrabne, długie nogi i piękna twarz. Wyglądała jak księżniczka. Kiedy była na przedostatnim schodku wyciągnąłem rękę, a ona delikatnie ją ujęła. Uśmiechałem się i popatrzyłem jej w oczy. Były takie tajemnicze i słodki. Odwzajemniła gest i musnęła mój policzek. Liczyłem na więcej, ale nie będę narzekał. Rozległy się gromkie brawa, a rodzice od razu zaczęli strzelać nam fotki. Normalnie jakby nie mogli zobaczyć nas jutro! Kiedy skończyli Riker otworzył nam drzwi od domu.
- Miłego wieczoru państwu życzę - ukłonił się jak sługa i pomachał nam z rozmachem. Lau zaśmiała się i wsiedliśmy do czarnej limuzyny.
- Cykorek? - spytałem , gdy na twarzy narzeczonej dostrzegłem cień poddenerwowania.
- Jest spoko - szepnęła i westchnęła głęboko. Kąciki moich ust poszły ku górze. Znałem ją jak nikt. Teraz w jej ciele toczyła się prawdziwa walka. Zostać i wytrwać czy wyskoczyć i wiać. Jednak po chwili wygrało to pierwsze.
- Stawię temu czoła - powiedziała twardo i spojrzawszy mi w oczy z determinacją pocałowała mnie. Kiedy chciała się oderwać, ja przycisnąłem ą do siebie nie dając takiej mozeliwości. Jednak wszystko co piękne kiedyś się kończy.
- Wariat - mruknęła Lau i pogłaskała mnie po policzku. Wyszczerzyłem się i i pomyślałem, ze mam niesamowite szczęście. Siedzę z ukochaną osobą w limuzynie i jadę powiadomić świat o tym, ze w wieku 18 lat zostaniemy rodzicami. Lepiej być nie może.
Oczami Laury:
Samochód się zatrzymał, a po chwili drzwi szeroko otworzyły. Przełknęłam ślinę i westchnęłam cicho,a le głęboko. Ross z wielkim uśmiechem wysiadł i podał mi dłoń. Chwyciłam ją i poszłam w ślady chłopaka. Kiedy stanęłam na czerwonym dywanie rozległy się dzikie wrzaski radości. Blondyn objął mnie w pasie jedną ręką. Reporterzy zachłannie robili zdjęcia, a fajni krzyczeli nasze imiona i jakieś krótkie zdania. Uśmiechałam się piękne i razem z ukochanym pozowałam do zdjęć. Gdy ta szopka dobiegła końca weszliśmy do środka. Pełno tam było sławnych ludzi i osób z planu ''Austin i Ally'' oraz kilka nieznanych mi osóbek. Z lekkim rumieńcem wyszukaliśmy w tłumie Kevina i Phila. Stali z kieliszkami szampana i rozmawiali o czymś.
- Witajcie - uśmiechnął się mój blondynek. Mężczyźni spojrzeli na nas i zaniemówili
- Laura! - ryknął Kevin i mocno mnie przytulił. Wytrzeszczyłam gały, a kilka ludzi popatrzyło na nas z zainteresowaniem.
- Tak ja - powiedziałam i lekko odepchnęłam Kevina. Obaj wyszczerzyli się szeroko. Ross złapał mnie za rękę, a oni się lekko zmieszali.
- Jesteście razem! - ryknął Phil ze szczęściem. Kiwnęłam skromnie głowa, a Ross się wyprostował. Pajac mój kochany. Po chwili ktoś na scenie zaprosił Kevina aby przemówił. Heath był chory i jest w jakimś tam ośrodku wypoczynkowym i nie dał rady przyjechać.Szkoda, bo jest fajny. Kevin jak burza wleciał na scenę. Wziął mikrofon i z bananem na twarzy zaczął swoje jakże interesujące przemówienie.
- Witam wszystkich serdecznie. Dzisiaj jest wielki dzień. A dwie osoby dopełniły szczęściem ten dzień. Kim oni są? To Ross i Laura. Zapraszamy na scenę!
Rozległy się brawa, a blondyn pociągnął mnie za rękę. Obiecuje, że po imprezie ukatrupię reżysera własnymi rękami!!! Wyszczerzona weszłam po schodkach i znalazłam się pomiędzy tym starym gnatem, a młodym debilem. Wszyscy zapiszczeli. Widziałam w tłumie Raini i Caluma. Uśmiechali się szeroko.
- Hej - wydusiłam przed zaciśnięte gardło. Ross posłał mi zniewalający uśmiech.
- Siemka - krzyknął do tłumu. Rozległy się powitania i chichoty. Widziałam reporterów i jak dawali to na żywo. Chłopak złapał moja dłoń i szmer zdziwienia rozległ się po sali.
- Razem z Laura witamy was serdecznie na dzisiejszej gali. Jest to i dla nas bardzo wazny dzień ponieważ mamy coś ważnego do powiedzenie - oznajmił. Zrobiło mi się słabo. Mocniej ścisnęłam jego dłoń. Zerknęłam na Kevina. Kanciki oczu ocierał chusteczką!!!
- Za kilka miesięcy odbędzie się nasz slub i za 5 miesięcy na świat pojawią się nasze dzieci - widać było że te słowa kosztowały blondyna wiele. Zapadła głucha cisza. Chusteczka Kevina znalazła się na podłodze. Słychać było szum samochodów. Już, już miała z stamtąd wziąć nogi za pas, ale rozległ się wrzask radości i gwizdy zebranych. Raini i Calum wskoczyli na scenę i mocno nas uściskali. Byłam nie czerwona, ale biała jak papier. Po kilku chwilach przytulało mnie ponad 200 osób. Sama nie wiem jak dotarłam do ukochanego. Przytulił mnie i pocałował. A co tam! Co z tego, ze media i inni się gapią! Mam to w nosie. Oddałam pocałunek.
Oczami Rossa:
Oboje z Laurą usiedliśmy przy stoliku i z lampkami wina sączyliśmy napój. Nie znajdowaliśmy się już na sali, nad nią. Siedzieliśmy przy białym stoliku z winem, winogronem i kilkoma lampami. Było tak uroczo. Wszędzie porozsypywanie płatki róż i ta romantyczna sceneria.
- Kocham cię - powiedziałem poważnie i popatrzyłem jej w oczy.
- A ja ciebie - odparła. Po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
Oczami Rydel:
Kiedy Ross wygłosił swoje przemówienie uśmiech wystąpił na moją twarz. Mama i tata ściskali biednego Rikera między sobą.
- To takie słodkie - westchnął Rocky i wepchał sobie popcorn do ust. Walnęłam go poduszka. Jednak miał racje to urocze jak cholera. Widać, ze zależy mu na Laurze. A jej na nim. Te ich zakochane gęby i spojrzenia pełne miłości.
Oczami Laury:
Około północy siedzieliśmy z powrotem w limuzynie. Oparłam głowę o ramię Ross i wtuliłam się w niego. cmoknął mnie w czoło i zanim się spostrzegłam zasnęłam.
Oczami Rossa:
Stanęliśmy przed domem. Lau spała słodko. Uśmiechnąłem się. Szofer otworzył drzwiczki od samochodu, a ja najdelikaniej jak potrafiłem wziąłem Laurę na ręce i wysiedliśmy z auta. Mężczyzna otworzył nam też drzwi od domu i odjechał. Bez trudu wbiegłem z brunetka na rękach do jej sypialni. Zdjąłem jej szpilki czy jak tak się to zwie. Położyłem obok łóżka. Teraz czas na sukienkę. Błagam niech ma bieliznę!!!! Moje modły zostały wysłuchane. Laura miała na sobie stanik bez ramiączek i ten....no...stringi. Oj trudno będzie zapomnieć tego widoku. Może zdjęcie zrobić?Szybko wyciągnąłem telefon i strzeliłem fotkę. Opatuliłem ukochaną kołdrą i z włosów wyjąłem jej spinki czy tam jakieś inne przedmioty. O matko! Tam tego jest chyba z dwadzieścia, a nie! Dwadzieścia dwa. Spoko. Zapaliłem jeszcze tylko małą lampkę i opuściłem jej pokój. Sam od razu poszedłem do łazienki i po krótkim prysznicu wskoczyłem do łóżka.
P.S. Rozdział est rozdziałem 29. Dedykuję go Pyśkowi. A teraz kilka spraw:
1. Dzięki wam wytrwam do końca i dziękuję za wszystko. A najbardziej za to, że jesteście.
2. Drugi blog będzie lekko inny.
Byli Demi i Joe, a teraz zastąpili ich Laura I Ross.:)
Majka`
Super,to taki słodkie i te brudne myśli Rossa
OdpowiedzUsuńUwielbiam
Ryczę
Kiedy next
Omg :D so sweet :) uwielbiam Twojego bloga :) i bardzo dziekuje za moja pierwsza dedykacje :)
OdpowiedzUsuń~Pysiek~
Ps. nie moge wejsc na twojego nowego bloga, bo wyskakuje mi informacja ze nie mam uprawnien. Dlaczego tak ?
Piekne i słodkie. Ale z Rossa zboczeniec. Chcę nexta :) J.J
OdpowiedzUsuńHej, a następny blog też o Rajrze będzie??
OdpowiedzUsuńankieta sama mówi za siebie :)
Usuńkocham, kocham, kocham wszystko co stworzyłaś na tym blogu. To opowiadanie, tą piękną atmosferę jak się czyta, te emocje, tą radość we mnie, to jak pięknie umiesz dobierać słowa i zrobić tak, że bez dramatycznego zakończenia pięknie cały rozdział daje raz więcej wszystkiego. czekam na next<3 i na nowego bloga <#
OdpowiedzUsuńkoffam cię piszesz super♥
OdpowiedzUsuńJeja! Ale fajnie. cały czas byłam w nerwach. Powalsz mnie na kolana. kamila:* :* :*
OdpowiedzUsuń