środa, 26 lutego 2014

Opowiadanie nr.2 cz.2

Narrator:
Noc. Każde z przyjaciół dostało osobną i wspaniałą komnatę. Łóżka były wygodne z baldachimem usłane milionem miękkich poduszek. Każdy z radością zanurzył się w ogromnej balii z wodą i rozkoszował zapachem świeżej lawendy. I każde z nich myślało nad tym co wydarzyło się zaledwie 2 godziny. Są zaginionymi władcami tego kraju, Ross w dawnych czasach kogoś ciachnął, a Laura ma zginąć. Przynajmniej tak zrozumieli. Ich serca były jednak pełne radości z nadanego tytułu.Cieszyli się z dostatku, służby i tego, że mogą w tym dziwnym świecie wszystko.
Odprężona i zrelaksowana Laura wyskoczyła z kąpieli i owinęła się miękkim ręcznikiem czy jak inaczej nazwać miękki kawałem materiału który przyniosła jej służąca. Dziewczyna podeszła do najpiękniejsze szafy jaką widziała. Otworzyła ją i przyjrzała się tysiącom sukienek. Wyciągnęła jedną:


 Gown with sash/stole, 1860s. Two-piece white dotted Swiss cotton, boned bodice with short puffed sleeves, front buttons and bobbin lace trim, lined in ivory silk under white cotton. Unlined skirt has gauged gathers with ribbon waistband, hem ruffle trimmed with embroidered net band, self sash. Whitaker Auctions
 i założywszy ją usiadła przed lustrem w złotej ramie. Popatrzyła na swoje odbicie. Suknia idealnie podkreślała jej oczy i nadawała dziewczęcości i delikatności. Wzięła szczotkę i zaczęła czesać włosy. Kiedy skończyła z tyłu zapięła białą kokardkę. Gotowa założyła swoje baletki i wyszła z komnaty. Doskonale wiedziała, gdzie są pokoje jej przyjaciół. Nie szła do Rydel. Szła do Rossa. Musiała z nim pogadać. Delikatnie zapukała do drzwi. odpowiedziała jej cisza. Ale przecież dokładnie widziała jak staruszek wprowadzał Rossa do tej komnaty! Nacisnęła klamkę i weszła. Było tam pusto i ciemno. Oczy jej się rozszerzyły.
- Ross?- spytała cichutko i weszła w głąb pomieszczenia. Nagle drzwi z hukiem się zamknęły. Dziewczyna podskoczyła i odwróciła się. Za nią stał z diabolicznym uśmiechem blondyn.
- Oszalałeś! - ryknęła. Chłopak zaśmiał się i zapalił kilka świec. Potem podprowadził dziewczynę do miękkim, obitej czerwoną narzutą kanapy.
- Ale miałaś minę - powiedział chichocząc. Laura prychnęła obrażona i skrzyżowała ręce na piersi.
- Debil - mruknęła. Ross przestał się śmiać.
- No przepraszam - powiedział i przytulił dziewczynę. Pachniała bardzo  ładnie. Ross bardzo był zszokowany własnymi myślami. - po co przyszłaś królowo Lauro?
Dziewczyna westchnęła i wstała. Podeszła do okna i wpatrzyła się w ciemny krajobraz na nim.
- Z tym co powiedział ten facio - odparła. Blondyn przetrawił jej odpowiedź.
- Wiem, mnie też to przeraża - mruknął i ustał obok przyjaciółki....
- Ty i ja byliśmy razem - wyszeptała. Blondyn niezauważalnie się zaczerwienił.
- A może on się pomylił i to nie my - dodała z nadzieją. Chłopak ujął jej twarz w swoje dłonie.
- Też chciałbym w to wierzyć, ale to prawda słodka - powiedział. Zaraz, zaraz, co? Jak słodka?! Matko! Oczy Laury zaświeciły w blasku świec, a Ross zaniemówił. Wyglądała pięknie. Musiał to przerwać, bo dojdzie do czegoś czego będą żałować. Puścił twarz dziewczyny i poprowadził ją do ogromnego obrazu na ścianie. Ewidentnie przedstawiał on blondyna, a zaraz drugi ukazywał parę. On w eleganckim stroju z mieczem u boku i ona w cudnej, złotej sukni. Byli objęci i uśmiechnięci.
- To my - wydukała oszołomiona jeszcze brunetka. Chłopak kiwnął głową.        


***

Dwa tygodnie minęły w spokoju i ciszy. Przyjaciel zostali koronowani na ponownych władców, a lud uwierzył w ich powrót. Wszystko układało się pomyślnie.
Pewnego dnia Laura i Rydel siedziały w ogrodzie i rozmawiały ciesząc się pogodą i ciszą. Nikt im nie przeszkadzał. Były same. Chłopcy jeździli na koniach i każdy miał wolne. Nagle Laura wstała i zaczęła zrywać kwiaty dla Delly plecącej wianek. Oddaliła się trochę za daleko i znalazła w jakiejś opuszczonej części ogrodu. Chciała zawrócić, ale cos pchało ją w stronę mrocznego zakątka. Ujęła suknie w dłonie i ruszyła dalej. ''Nie!'' krzyczał ktoś w jej głowie i dziewczyna odzyskała samokontrole. Szybko uciekła i pod pretekstem, że boli ją głowa wróciła do zamku i do powrotu Rossa siedziała w swojej komnacie. 
Ross zaskoczony nieobecnością brunetki przy kolacji wstał i wyszedł zostawiając wszystkich ze zdziwieniem na twarzy. Szukał dziewczyny wszędzie. ''Jej komnata'' pomyślał i szybko dotarł do pokoju Laury. Bez pukania wszedł. Leżała na łóżku i gapiła się w baldachim.
- Co tu robisz? Powinnaś z nami jeść - powiedział i ustał obok niej. Dziewczyna opowiedziała mu całą historię. Chłopak był zaskoczony. Po chwili przytulił dziewczynę.
- Nie dam cie skrzywdzić -  wyszeptał jej do ucha. Laura uśmiechnęła się. 
Kilka dni później dziewczyna znów się nie pojawiła. Ross ponowienie ruszył do jej komnaty. Widok który ujrzał po otwarciu drzwi bardzo go przeraził. Laura stała z mieczem, przy szyi, a za nia stał staruszek! 
- Ty!!! - wrzasnął blondyn i wyciągnął swój miecz z pochwy ( Jakie zdanie od aut. :)). Staruszek zaśmiał się.
- Spodziewałeś się kogoś innego królu Rossie Potężny - powiedział. Laura pisnęła i diamentowy diadem spadł z jej głowy. Staruszek mocniej przycisnął jej miecz do ciała, a do pomieszczenia wpadła reszta przyjaciół. Każdy wydał z siebie wrzask.
- Król Riker Odważny, królowa Rydel Wspaniała, król Rocky Niepokonany i król Ratliff Spokojny - zaśmiał się szyderczo Ramond. Ross mocniej zacisnął zęby i palce na klindze.
- Czego chcesz? - wycharczał.
- Zemsty - powiedział Ramond. Laura patrzyła na wszystkich przerażona. Być może już ostatni raz ich widzi.
- Zabij mnie nie ją - powiedział Ross spuszczając z tonu. Ramond przyjrzał mu się uważnie.
- Nie. Chcę abyś i ty cierpiał - powiedział i stało się. W jednej sekundzie wbił dziewczynie ostrze prosto w serce. Jej ciało upadło na podłogę. Ross wydał z siebie dziki wrzask i ruszył na Ramonda. Powalił go po dwóch sekundach i tak samo jak przed chwilą przeciwnik zanurzył ostrze w jego ciele. Nastąpił błysk i po Ramondzie nie było śladu. Ross odwrócił się i ujrzał klęczących przyjaciół nad ciałem Laury. Upuścił miecz i podbiegł do nich. Ujął ciało brunetki i zaczął płakać.  
- Kocham cię - wyszeptał i jedna z jego łez poleciała prosto w centrum rany dziewczyny. Nikt nie wie jakim sposobem rana zniknęła, a dziewczyna otworzyła oczy.
- Ross - wyszeptała z uśmiechem. Blondyn  zszokowany otarł łzy i nic nie mówiąc wpił się w usta dziewczyny.

***
 Laura stała przed lustrem w najpiekniejszej sukni ślubnej jaką widziała:




Na głowie lśnił diadem z pierwszego dnia pobytu w tej krainie. 
- Gotowa? - spytała Delly. Lau kiwnęła głową. Tam w sali tronowej czekał na nią ktoś z kim miała przejść resztę życia. Ktoś kto był jej przeznaczony od tysiącleci.


 
P.S. Opowiadanie to skończyłam. 
Dedykacja dla
- Cherry Marano - tez jestem Narnijczykiem. Kocham przygodny w Narnii <3
- Karci546 - suprise ;D
- Tuli Pomocnej - <33

 


Majka`

5 komentarzy:

  1. cudo boskie ślicze<3
    Dzięki za dedykację :D
    Nie mogę się doczekać innych opowiadań :D<3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! To jest boskie, ty jesteś boska. Czekam na kolejne opowiadanie <3 kamila :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryczę.Piękne opowiadanie.Cudowna historia.Idealnie opisujesz tą magie i to fantasy.Masz talent i nie morzesz go marnować.
    Piękna historia i jesteś cudowną bloggerką
    Dawaj mi tu kolejne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednak była niespodzianka. (surprise)
    Przepiękne, cudne, genialne i rewelka.
    Wiesz, co? chyba po tym powiadaniu obejrzę sobie Opowieści z Narni.
    Talent to masz... Też chcę mieć taki talent....
    dzięki za dedykt niespodziankowy.
    Czekam na kolejne opowiadania !!
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne!! Po prostu niesamowite. Też kocham Narnię. I akuratnie złożyło się tak, że jak to czytałam, to w tym samym czasie oglądałam trzecią część Narni
    Czekam na dalsze opowiadania!

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli dasz komentarz każdy następny rozdział będzie dłuższy słowo :)