- I….. cięcie!!! – wrzasnął nasz reżyser – Kevin. Podszedłem do stolika z przekąskami napojami. Nalałem sobie coli i zacząłem się delektować. Reszta ekipy robiła różne rzeczy. Tylko Laura stanęła przy ladzie i oparta o nią z uśmiechem odpłynęła. Nagle na plan wleciał nasz scenarzysta – Phil. Przeskoczył stolik i dwa krzesła po czym dopadł swojego celu, którym okazała się Laura.
- Wymyśliłem. Laura mam, mam! – darł się potrząsając dziewczyną. Zapadła grobowa cisza. Słychać było tylko szybki oddech Phila. Brunetka uśmiechnęła się, ale po chwili w jej oczach pojawiły się łzy. Phil i Kevin też zmarkotnieli.
- Co jest? – zaciekawiłem się podchodząc dwa kroki do przodu. Laura jęknęła.
- Lepiej im od razu powiedz – poradził Kevin i poklepał dziewczynę po ramieniu. Kiwnęła głową i spojrzała w moją stronę. Calum nachylił się do przodu, a Raini zmarszczyła brwi.
- Ja... ja rezygnuję z serialu – wyszeptała. Stanąłem sparaliżowany. Poczułem jak miękną mi kolana. W głowie się zakręciło. Jeżeli Laura zrezygnuje to będzie koniec serialu! Potrząsnąłem głową.
- To żart? – spytałem ledwo wymawiając tych kilka słów. Laura załkała i uciekła do swojej garderoby.
- Nie, nie! – krzyknąłem i pobiegłem za przyjaciółką. Z Laurą znaliśmy się od ponad 4 lat. Byliśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Razem przeżyliśmy pierwsze miłostki i pierwszą pracę. Czy nasza przyjaźń ma się tak właśnie skończyć? Drzwi do pomieszczenia były lekko uchylone. Dziewczyna siedziała na białej kanapie i z uśmiechem wpatrywała się w nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy zaledwie trzy dni temu:
Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co nas czeka. Byliśmy szczęśliwi i nieświadomi następnych, smutnych dni. Przez cały czas zbierały się nad nami ciemne chmury, aż nagle spadł deszcz. Straszny i niepojętny. Usiadłem obok przyjaciółki.
- Dlaczego? - spytałem cicho. Dziewczyna westchnęła. To było dla niej ciężkie. Dla pocieszenia objąłem ją ramieniem.
- Moi rodzice przeprowadzając się do Nowego Yorku. Ja jako niepełnoletnia muszę jechać z nimi.
- A Vanessa?
- Ona jedzie na dwa miesiące do Australii nagrywać nowy film.
Pokiwałem głową.
- A kiedy jedziesz? - wydusiłem. Brunetka pociągnęła nosem i podeszła do ogromnego okna.
- Z dwa dni - wyłkała. Przekląłem głośno. Nagle do pokoju wpadła Raini i Calum.
- Laura nie zostawiaj nas! - krzyknął chłopak przytulając mocno Laurę. Raini wytarła sobie łzy i klapała obok mnie.
- Bez ciebie to nie będzie ten sam serial. Nie będzie '' Austin i Ally''. To upadnie - powiedziała i spojrzała na zapłakaną przyjaciółkę.
- Wybaczcie - westchnęła cicho brunetka i złapawszy swoją torebkę wybiegła. Chciałem wybiec za dziewczyna ale powstrzymała mnie Raini.
- Ross daj jej odpocząć - rzekła - mam pewien pomysł.
Dziewczyna wpadła na pomysł, aby urządzić brunetce imprezkę pożegnalną dzisiaj wieczorem. Ma to być kameralne spotkanie. Moje rodzeństwo, Calum i Raini.
- To genialny plan Raini - pochwalił Calum i przybiliśmy sobie piątki. Dziewczyna wyprężyła dumnie pierś.
- Ja cała jestem genialna - powiedziała z uśmiechem jednak ze smutkiem w oczach. Bardzo przeżywała wyjazd Laury.
- Jesteś na dodatek taka skromna - dodałem kręcąc głową.
A więc impreza miała się odbyć u mnie. Czym prędzej wsiadłem do mojego ukochanego Astona Martina Vanquish
Musiałem tylko wszystko przygotować. Dobrze, że rodzice wyjechali na dwa tygodnie do Denver w delegację. Po drodze zrobiłem zakupy.
Wszedłem do domu gdzie zastałem rodzinkę wylegującą się na kanapie przed telewizorem.
- Impra dzieci kochane! - zawołałem i opowiedziałem im całą historię. Delly uroniła kilka łez. Razem z Laurą bardzo się lubią. Co do chłopaków to zmartwili się wyjazdem przyjaciółki.
Od razu zabraliśmy się za przygotowania. Ja tylko ogarnąłem swój pokój i poszedłem wyciągnąć Laurę do parku, a potem do siebie. Ubrałem czarne trampki i poszedłem do domu dziewczyny. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi mama dziewczyny. Wyjaśniłem wszystko. Bez problemu zgodziła się aby Laura u nas nocowała, a rano ją podwiozę. Jak tornado wpadłem do pokoju przyjaciółki. To pomieszczenie już nie przypominało samego siebie. Wszędzie były kolorowe pudła, a na podłodze dmuchany materac z żółtym kocem i poduszką. To na nim siedziała Laura i czytała nasz pierwszy scenariusz.
- Hej - uśmiechnąłem się.
- Hej - odparła i usiadła.
- Zabieram cie do parku - oświadczyłem. Dziewczyna zrobiła niechętną minę.
- Nie chce mi się - powiedziała. Przewróciłem się.
- No już. Ubieraj się - ponagliłem. Laura westchnęła ale posłusznie weszła do łazienki, a kiedy z niej wyszła zupełnie mnie zatkało. Ubrana była pięknie, ale bez makijażu wyglądała sto razy lepiej niż z nim.
- Wyglądasz cudownie - wydusiłem. Laura zaczerwieniła się i wyszliśmy. Słońce zbliżało się do widnokręgu i nadawało światu nutkę tajemniczości. Szliśmy powoli nie rozmawiając. Było nam zbyt źle na sercach, a poza tym o czym mieliśmy gadać? Kiedy usiedliśmy na jednej z ławek spostrzegłem lekki uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Nie zapomnij o mnie, okey? - poprosiła patrząc mi w oczy. Ująłem jej delikatne ręce.
- Nigdy - odparłem i mocno ją przytuliłem. Resztę spaceru bardzo fajnie się bawiliśmy. W końcu nadszedł czas imprezy i Riker zadzwonił, że możemy wracać. Pociągnąłem Laurę w stronę mojego domu. To właśnie tam się wszystko zaczęło...
P.S. Kończę pisać rozdział pierwszy. Jak dla mnie trochę nudny, ale to początek. Później się rozkręci.:)
Majka`
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli dasz komentarz każdy następny rozdział będzie dłuższy słowo :)