Oczami Laury:
Po tym co powiedział mi Ross świat mi sie zawalił. Kolory straciły barwy, a życie sens. Bo co może być gorszego, gdy przyjaciel mówi ci, że zapomnisz o chwilach spędzonych z nim i o nim samym. Słowa rozdzierały moje serce na milion kawałków. Umysł przestał pracować, a ciało stało się dziwinie ociężałe. Płakałam. Długo, sama nie wiem ile. Myślałam, że juz nigdy sie nie uśmiechnę. Nic sie już dla mnie nie liczyło. Byli tylko oni. Przyjaciele. Na dobre i na złe. Tak bardzo ich kochałam. Raini, Rydel, Caluma, Rikera, Ratliffa, Rockiego, Rylanda i Ross'a. O tych wariatach trudno zapomnieć. ZAppomnieć o chwilach spędzonych razem na zabawie i wygłupach.
Nagle do mojego pokoju zeszła lekko wystraszona mama. Usiadła obok mnie na łóżku i nic nie mówiąc mocno mnie przytuliła. To było w niej najpiękniejsze. Rozumniała co czuję i wiedzaiła, że chcę tylko bliskości. Wtuliłam się w jej matczyną pierś i łkałam.
Oczami Ross'a:
Poczucie weiny rozszarpywało mnie od śroka. Coś niepozwalało przestać myś leć o zalanej łzami twarzy brunetki i jej smutnym głosie. Tęskniła, a moje każde słowo dawało jej ból psychiczny nie do wytrzymania. Wiem, że bardzo przeżyła nasze rozstanie, jej wyjazd. Ale nie pomyślała o nas. O mnie.
Zamyślony wstałem z kanapy i wyszedłem bez słowa z domu. Nogi same kierowały mnie do najcichcszej części Miami. To tam razem z Laurą mieliśmy swój ulubiony zakątek. Małe jeziorko w puszczonym parku. Była tam ławka z daszkiem i most prowadzący na środek jeziora. Lubiliśmy tam przebywać. Zawsze spokój i swoboda. Zero ludzi, zero udawania, 100% bycia sobą.
Usiadłem na ławeczce i tępo gapiłem sie na jeziorko. Nagle przed oczami stanęła mi jedna ze scen wakacyjnych.
Razem z brunetką przyjechałem tu na rowerach. Miliśmy piknik i mnustwo zabawy. W pewnej chwili dziewczyna wpadła do wody.
- Ross! - wydarła się. Bezz zastanowienia wskoczyłem do wody i złapałem ją w talii.
- Nie puszczaj mnie - poprosiła patrząc mi w oczy.
- Nigdy cię nie puszczę - odparłem.
Uśmiechnąłem sie marzycielsko. Było tak pięknie...
Oczami Laury:
Rano obudziłam się strasznie obolała. Piekły mnie oczy i bolał brzuch. Nagle kolacja podeszła mi do gardła. Rzuciłam się w stronę łazienki. Moje omlety z szynką znalazły się w kibelku. Siedziałam jeszcze tak 5 minut, po czym wszystko mnie opuściło. Lekko przerażona wykąpałam się i ubrałam. Gotowa zeszłam do kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu była tam mama. Kiedy mnie zobaczyła zakryła usta ręką i oparła sie o blat.
- Co ci się stało? - spytała. Wzruszyłam ramionami i wyjęłam z zamrażali pudełko lodów waliliowych, bitą śmietanę i czekoladę. Z tym ekwipunkiem poczłapałam przed tlewizor. Skuliłam się na kanapie i włączyłam ''Austin i Ally. Był on o tym jak Ally ucieka. Sama nie wiem czemu ryczałam, a za moment śmiałam. Ross nieźle zagrał! Kiedy serialowy odcinek się skończył pobiegłam do siebie do pokoju. Ponownie mnie zemdliło. Objawy tak jak poprzednio bardzo szybko ustały. Może się czymś zatrułam? Długo nad tym nie myślałam. Zabrałam się za ogarnianie pokoju. Posprzątałam i postanowiłam zajrzeć na facebook. Pogarłam chilę w gry i sie wylogowałam. Znowu poczółam chęć na jedzenie. Zeszłam do kuchni i marobiłam pół tuzina kanapek z białym serem w plasterkach, szynką, pomidorem, ogórkiem, sałatą i mnsutwem innych rzeczy. Do tego wielgachny kubek soku pomarańczowego i dwa cistka z kremem.
Oczami Ross'a:
Obudził mnie pielkilny dźwięk budzika. Rzucilem nim o ścianę. Zamilkł, a ja zwlokłem się z łóżka. Pomaszerowałem do łazienki i wziąłem zimna kąpiel. Ubrałem sie w ciemne podarte jaeansy, białą koszulkę, czanrną skórzaną kurtkę i tego samego koloru trampki. Zalożyłem okulary przeciwsłoneczne i nieśmiertelnik. Gotowy zeszłem do kuchni. Mama stała przy kuchence i smażyła jajecznicę na bekonie. Usiadłem na swoim stałym miejscu.
- Hej - uśmiechnąłem się i nalałem sobie szklankę wody mineralnej.
- Witaj synku - odparła radośnie mama. Nałożyła mi jedzenia. Ze smakiem opróżniłem talerz. Kiedy skończyłem umyłem zęby i poprawiłem włosy.
- Jadę do studia! - wrzasnąłem. Nie czekają na odpowiedz wsiadłem do samochodu i pojechałem na plan.
Jak zawsze kręciliśmy odcienek. Był on o tym jak Austin w pokoju Ally odkrywa jej pamiętnik. Czyta go i rozumie, że Ally zakochała się w nim. Wyjechała by wszystko przemyśleć.
Kiedy skończyliśmy wszedłem jeszcze do garderoby Laury. Pachniało tam jej perfumami, a na ścianie pełno było fotek i napisów. Podobno jutro mają wszystko malować na różowo i zmieniać. Bo nowa aktorka kocha ten kolor. Laura nigdy by się na to nie zgodziła. Nagle zobaczyłem w drzwiach Raini i Cakuma. Opierali się o framugi zawadiacko. Z uśmiechami na ustach, a smutkiem w oczach.
- Długo bez niej nie wytrzymasz - oznajmił Calum klepiąc mnie po plecach. Raini westchnęła i spojrzała z czułością na fotki.
- To moje ulubione - pokazała na pocałunek Austina i Ally:
Zaśmiałem się i pokiwałem głową.
- Mamy tydzień wolnego. Jedz do niej - poradził rudziele. Spojrzałem na niego.
- Pokłóciłem się z nią - odparłem zły na siebie za słowa wypowiedziane do brunetki.
- Dlatego tam pojedziesz i przeprosisz - zaśmiała się Raini.
- Masz rację! - wykrzyknąłem wybiegając z budynku. W ekspresowym tępie pojechałem do domu.
P.S. Oto rozdział 6. Wiem nudny i głupi, ale coś nie mam weny, a Rayan wygania mnie od kompa. Muszę spadać, ale może w sobotę wstawię coś nowego. Całusy dla wszystkich:*
Majka`
dzięki, że dałaś mi adres do swojego bloga jest super i jestem od niego teraz uzależniona. czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdzialik pisz nexta
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
OdpowiedzUsuń