niedziela, 12 stycznia 2014

Opowiadanie nr. 1

Bezmyślnie gapiłem się w sufit. Moje myśli krążyły wokół Laury. Laury Marano. Dziewczyny, która zmieniła moje życie, zawładnęła całym moim sercem, wywróciła świat do góry nogami. A jak to się stało? Normalnie. 
Siedziałem sobie z chłopkami na ulubionej ławce przed szkołom i podjechał właśnie żółty, śmierdzący autobus. Z wnętrza wysypało się pełno ludzi chodzących do naszej szkoły. A na końcu Ona. Patrzyła ciekawie, a na pięknie wykrojonych ustach widniał promienny uśmiech. Ubrana w żółtą sukienkę na ramiączka i czarne sandałki wyglądała jak bogini. Moja osobista królowa nad królowymi. Rozejrzała się dookoła i uchwyciwszy mój dziwny najprwadopodobniej wzrok podeszła jak gdyby nic. Chłopaki wyszczerzyli gęby w uśmiechu.
- Hej jestem Laura, wiecie gdzie jest sekretariat? - spytała głosem anielicy. Poderwałem się z ławki jak sprężyna.
- No jasne, zaprowadzę cię! - zakrzyknąłem z entuzjazmem. Od tamtej pory ja i Laura byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Papużki nierozłączki. Co z tego, że brunetka była o 2 lata młodsza. To nie miało znaczenia. Świetnie się dogadywaliśmy i rozumieliśmy praktycznie bez słów. Lubiłem jej uśmiech, iskierki w oczach, miękką skórę i zapach kokosowy. Uwielbiałem patrzeć jak się denerwowała, rumieniła, zawstydzała, peszyła. Jej uśmiech był dla mnie jak słońce w czasie burzy, lek w czasie choroby i woda w czasie suszy. Wymieniałbym więcej ale to było by już dziwne!
Jednak wszystko się zmieniło, gdy Laura podczas jednego z naszych spacerów poznała Nicka. Chłopaka, który jest w jej wieku i chodzi do naszej szkoły. Aż dziw bierze, że go wcześniej niewidzieliśmy. Ale po chwili się wszystko wyjaśniło. Przeprowadził się do Miami dwa dni temu. Laura od razu zaproponowała, że go oprowadzimy (ona i ja) po szkole i tak zostaliśmy trójką BFF. Dupa! Oni zostali. Ciągłe ich gadki o tym jacy są podobni lub o tym, ze lubią to samo! Żygam tęczą normalnie!!! Było mi przykro. Laura strasznie się zmieniła. Wyzywające stroje, mocny makijaż. Inna dziewczyna. Nie podobało mi się to. Ja jako kapitan drużyny koszykówki w naszej szkole miałem coraz mniej czasu dla przyjaciółki i ''przyjaciela''. Pamiętam, że zanim poznaliśmy Nicka po każdym wygranym meczu Laura biegła do mnie i rzucała mi się w ramiona i szliśmy na lody, a teraz zamiast mnie przytula Nicka, a do mnie posyła spojrzenie typu ''Wygraliście, jupi!''. Ta, jupiii! Tęskniłem za nią jak cholera. Z czasem przestałem. Ona również. Nasze kontakty się urwały. Mijaliśmy się na korytarzu nie zwracając na siebie uwagi. Byłem na to obojętny. Ale jedno wydarzenie zmieniło moje życie. Jeden telefon i te dwa słowa. Pamiętam, zę jechałem. Licznik już dawno przestał się dla mnie liczyć. Ważna była ona. Wbiegłem do sali, gdzie leżała. Po podłączana była do wielu maszyn, a do jej drobnego ciała prowadziło z 20 kabli o różnych kolorach. Na głowę miała bandaż, całe ciało w plastrach. Łzy toczyły mi się po policzkach. Laura miała wypadek. Jechała z tym pacanem gdzieś i ten debil walnął w drzewo. Jemu nic się nie stało, bo w ostatnie chwili skręcił ostro i to stron Laury, strona pasażera wgniotła się w olbrzymie drzewo. 
- Przepraszam Ross - szepnęła ledwo. Kiwnąłem głową.
- Wybacz mi, ze o ciebie nie walczyłem - powiedziałem łykając słoną ciecz. jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Nie mogła mówić. Położyłem głowę na jej klatce piersiowej i płakałem. Wplotła palce w moje włosy i po jej policzku spłynęła kropla słonej cieczy.
- Kocham cię - wychrypiała. Spojrzałem w jej oczy.
- Ja ciebie też, od zawsze - odparłem i musnąłem jej usta. Kiedy się oderwaliśmy od siebie. Laura zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Nagle usłyszałem ten znienawidzony od tamtej chwili dźwięk ''pipppppppppppppppp''. Potem na jednym z ekranów pojawiła się płaska linia. Laura odeszła w ostatniej chwili wyznając mi miłość. Wściekły, rozdarty pobiegłem nad jeziorko za szkołom. To tak przenieśli ławkę na której siedziałem pamiętnego dnia. Usiadłem na niej i płakałem. Nagle mojego ramienia coś dotknęło. Podniosłem głowę i zobaczyłem Laurę. Była piękna, piękniejsza niż zwykle. Ubrana była w sukienkę koloru żółtego jak wtedy, biło od niej dziwne światło.
- Zegnaj Ross, będę na ciebie czekała - powiedziała i pocałowawszy mnie zniknęła. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się. Teraz wiedziałem,z ę kiedyś się spotkamy, będziemy razem już na wieki.


 P.S. I jak wrażenia. Bo moje są zaskakująco dobre. Opowiadanie mi sie podoba. Dedykowane jest:
* Tuli Pomocnej
* Cherry Marano



 Majka`

11 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację<3
    Opowiadanie świetne .tylko czemu się nie skończyło happy endem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę.Piękne opowiadanie.Naprawdę
    Czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale cudownie!!! Płakałam i wysłuchiwałam od rodziny teksty typu "ciebie do reszty pogrzało". Ja też chce takie opowiadanie. Ma być o zakazanej miłości Laury i Rossa. Buhahha!! Uda ci się? J.J

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Więcej info na
    http://austin-i-ally-zycie-jest-tylko-jedne.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczę jak nigdy. To było piękne. Kocham coś takiego. Super przykład pięknej miłości :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Z oczu ciekna łzy, a twarz jest uśmiechnieta.
    Cudne opowiadanie.. poprostu piękne
    ~Luani

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko !! Cudo :) z niecierpliwoscia czekam na nastepne opowiadanie takie wesole i wgl ... juz nie moge sie doczekac ! No wiec powiem to jeszcze raz - czekam na nastepne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko !! Cudo :) z niecierpliwoscia czekam na nastepne opowiadanie takie wesole i wgl ... juz nie moge sie doczekac ! No wiec powiem to jeszcze raz - czekam na nastepne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Poryczałam się jak głupia :'( poprostu sweet! ty to masz talent! :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Naprawde piekne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli dasz komentarz każdy następny rozdział będzie dłuższy słowo :)