poniedziałek, 11 listopada 2013

12. Miłość poprowadzi nas...

Oczami Rikera:
Kurczę no! Ta historia z  tym Adamem i Lili nie daje mi żyć. Spotkaliśmy duchy. Byliśmy u nich w domu. O matko! Słabo mi! Ratunku!!!
- Riker opanuj się - powiedziała karcąco Rydel kidy zacząłem szybko gadać i mamrotać pod nosem.
- Soreczka - mruknąłem. 

Oczami Laury:
Razem z Rossem siedzieliśmy na podłodze i układaliśmy z puzzli wielkiego kota. Ale nie za dobrze nam to szło.
- A może to...nie - Ross po raz kolejny przykładał ten sam kawałek w różne miejsca. 
- To nie ma sensu. Nie uda nam się - jęknęłam kładąc sie na podłodze. Zamknęłam oczy. Było mi tak dobrze. Miałam przyjaciela przy sobie i byłam szczęśliwa. Nareszcie. Burza moich uczuć minęła. Był tylko ocean spokoju. Pacyfik. Nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi. Otworzyłam oczy. Twarz przyjaciela była zaledwie trzy centymetry od mojej. Patrzył mi sie w oczy z rozbawieniem.
- Wstawaj - powiedział.
- Ty pierwszy - odparłam z uśmiechem.
- Nie - pokręcił głową. Zaśmiałam się cicho.
- Drań - odpyskowałam.
- Twój - znalazł jak zwykle odpowiedź.
- Do czasu - przekomarzałam się. 
- Foch - mruknął i wstał. Podszedł do okna i aktorsko odrzucił głowę. Teraz śmiałam sie jak wariatka. Wstałam z podłogi i wskoczyłam mu na plecy. Chłopak szybko złapał mnie pod kolanami, bo rąbnęłabym na podłogę. Zaczął biegać po pokoju wołając ''wrrrr!'', a ja rżałam się jak dzika. Nagle usłyszeliśmy chrząkanie. Ross zatrzymał sie raptownie. Spojrzeliśmy w miejsce hałasu. Stało tam rodzeństwo Ross'a!!!
- Rydel, Riker, Rocky, Ryland, Ell! - krzyknęliśmy z chłopakiem chórem. Nastała chwila ściskania i płaczu. 
- jak wy tu..kiedy!? - jąkał Ross zaskoczony tym spotkaniem. Usiedliśmy na łóżku. Rydel opierała się o Rylanda, ja miałam głowę na klacie Riker, a reszta miała różne pozy. Dosyć dziwaczne. Rodzeństwo opowiedziało nam nieprwadopodobna historię.
- Wow - westchnęłam z podziwem - super przygoda.
- Nie powiedziałbym tam - mruknął Riker robiąc warkocz z moich włosów. Zaśmailiśmy się.
- No, ja przez to zacząłem znowu ssać kciuk - wyznał Rocky. Rydel poklepała go po ramieiu.
- Do psychologa z toba trzeba - powiedziaała.
- Jemu, to już psychiatra nie pomoże - zarechotał Ratliff. W odpowiedzi dostał poduszką. I tak zaczęła sie nasza bitwa. Podzieliliśmy się na dróżyny. Ja byłam z Rydel, Rockym i Ellem, a Riker, Ross i Ryland razem. Jednak nikt nie wygrał, bo każdy walił w każdego. Potem układaliśmy puzzle, ale i tak nam sie to nie powidło. W końcu nadszedł wieczór. 
- Co robimy? - spytał Rocky ssąc palec. Zaśmiałam się złowrogo.
- Pójdziemy się umyć i niespodzianka - obwieściłam. Przyjaciele pokiwali głowami i ruszyliśmy do łazienek. 


P.S. Przepraszam, że taki krótki, ale pisałam na tamtym blogu rozdział i cos nawaliło i musiałam od początku. W piątek dodam bardzo dłuuuugi. Piszcie opinie.:)

Majka`

5 komentarzy:

  1. Hehe ross i laura sweet. super pisz szybko :) kamila

    OdpowiedzUsuń
  2. Rocky najlepszy. ssie palec!! super

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo cudo cudo, ale dla mnie to na twoim blogu norma piszesz zajebiście za każdym razem czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli dasz komentarz każdy następny rozdział będzie dłuższy słowo :)