Oczami Laury:
I wstałam od laptopa. Nerwowo zaczęłam okrążać sypialnię.
- Będę tatą - mruczał cały czas Ross błądząc nieprzytomnym wzrokiem po swoim pokoju. Rydel z miny ''jestem słodką idiotką'' zmieniła sie na minę ''coście wy narobili!!!''.
- Co ja mam zrobić? Nie poradzę sobie sama - biadałam i opadłam na skraj łóżka przed laptopem. Blondyn spojrzał na mnie poważnie. Już bez tego obłędu w ślepkach.
- Poradzimy sobie. Ty i ja. Będę z toba do końca - oświadczył bohatersko. Delly wytrzeszczyła oczy. Co do mnie to szczękę m iałam na podłodze. Bardzo wzruszyły mnie słowa Rossa. Teraz na pewno bym go przytuliła, ale zamiast tego podsunęłam do monitora test z dwoma kreskami. Rodzeństwo wpatrywało się w narzędzie z czułością.
- No Rossie Shorze Lynchu szykuj sie na ojcostwo - uśmiechnęłam się. Był tylko jeden maleńki problemik. jak ja to powiem rodzicom. Razem z Rydel i Rossem postanowiłam, że najlepiej powiedzieć o tym jak najszybciej. Nawet dzisiaj. Dopóki moi rodzice są w domu.
I wstałam od laptopa. Nerwowo zaczęłam okrążać sypialnię.
- Będę tatą - mruczał cały czas Ross błądząc nieprzytomnym wzrokiem po swoim pokoju. Rydel z miny ''jestem słodką idiotką'' zmieniła sie na minę ''coście wy narobili!!!''.
- Co ja mam zrobić? Nie poradzę sobie sama - biadałam i opadłam na skraj łóżka przed laptopem. Blondyn spojrzał na mnie poważnie. Już bez tego obłędu w ślepkach.
- Poradzimy sobie. Ty i ja. Będę z toba do końca - oświadczył bohatersko. Delly wytrzeszczyła oczy. Co do mnie to szczękę m iałam na podłodze. Bardzo wzruszyły mnie słowa Rossa. Teraz na pewno bym go przytuliła, ale zamiast tego podsunęłam do monitora test z dwoma kreskami. Rodzeństwo wpatrywało się w narzędzie z czułością.
- No Rossie Shorze Lynchu szykuj sie na ojcostwo - uśmiechnęłam się. Był tylko jeden maleńki problemik. jak ja to powiem rodzicom. Razem z Rydel i Rossem postanowiłam, że najlepiej powiedzieć o tym jak najszybciej. Nawet dzisiaj. Dopóki moi rodzice są w domu.
***
- Kto jest ojcem? - wydukała cichutko mama chowając twarz w dłoniach. Tata gładził jej plecy w geście pocieszenia.
- Ross - przełknęłam głośno ślinę. Rodzicelka podniosła głowę.
- Dobr i to - powiedział tata próbójąc rozładować napięcie. Mama zmierzyła go morderczym wzrokiem, ale sie uśmiechnęła.
- Co zamierzacie? On wie? Chce tego dziecka? - od razu zasypali mnie pytaniami. Odetchnęłam z ulgą. Najgorsze minęło.
- Wie i chce - powiadomiłam z uśmiechem przypominając sobie sprzed kilku godzin reakcję blondyna - mam zamiar po skończeniu 18 - stu lat wyjechać do Miami i tam zamieszkam u Lynchów.
Tata zaklaskał w ręce.
- Zaradna będzie z ciebie mama - powiedział z dumą. Mama zachichotała i cmoknęła go w policzek,a ja ulotniłam sie do siebie. ''Jest super'' napisałam do Rossa i położyłam się na łóżko. Byłam szczęśliwa. Sama nie wiem dlaczego. Może moje życie będzie teraz ciekawsze? Ale jedno wiem na pewno. Będzie teraz na pewno bardzo przygodowe.
Oczami Ross'a:
Chdziłem jak wariat po pokoju czekając na info od Laury. Matki mojego dziecka. To tak dziwnie brzmi. ''Matki mojego dziecka''. Wydaje mi się jakbyśmy byli starym małżeństwem, a to tylko jeden mały szczegół.
Rydel siedziała mi na łóżku zatopiona w myślach.
- Chcesz syna czy córkę? - wypaliła znienacka. Stanąłem jak wryty. Sam nie wiem.
- Obydwoje - powiedziałem po chwili.
- Biedna Laura - Delly złapała się aktorsko za głowę. Pokazałem jej język.
- Opowiem ci kawał - powiedziała kiedy skończyła się śmiać. Nadstawiłem uszu.
- Pewnego dnia siedziało sobie trzech mężczyzn w poczekalni czekając, aż ich żony urodzą. Nagle wychodzi jedna pielegniarka i mówi do pierwszego
- Gratuluję ma pan trojaczki
- To penie dlatego, ze moje ukochana uwielbia książkę pt.: ''trzech muszkieterów''.
Po chwili pojawia się druga pielegniarka i podchodzi do drugiego.
- Gratuluję ma pan czworaczki
- To pewnie dlatego, ze Karina uwielbia książkę pl.: ''Cztere wspaniali''
Na to trzeci z mężczyzn pada na kolana i zaczyna się modlić.
- Czemu pan się kodli? - pytają mężczyźni.
- Bo moja żona uwielbia książkę pt.: ''1o1 dalmatyńczyków'' - odparł mężczyzna'' - Rydel zaczęła się tak śmiać, ze dostała czkawki. Co do mnie to tylko się uśmiechałem. To jest słaby żart...
Oczami Laury:
Leżałam na łóżku wybierając imiona dla dziecka. Postanowiłam zadzwonić przez video czat do Rossa. Odebrał po kilku sekundach. Rozłożyłam się wygodznie na dywanie.
- Jakie imię wybieramy dla...hmmm...chłopca? - spytałam. Blondyn zaśmiał się.
- Może Brian? -zaproponował.
- Ładne, a może Leon?
- Chcesz, ze by się z niego dzieci śmiały?! - oburzył się Ross. Prychnęłam.
- Hej ładne tez jest imię Arthur - powiedziałam.
- No, nawet - pochwalił blondyn.
- Zostańmy lepiej przy Brianie - powiedzieliśmy oboje i wybuchliśmy śmichem.
- A dla pięknej dziewczynki? - spytałam podpierając się na łokciach. Oczy blondyna zalśniły. Miał już plany.
- Rozalie. To piękne imię - powiedział. Miał rację.
- Idealne - pochwaliłam. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym poszłam przygotować się do spania.
Weszłam do łazienki. Postanowiłam trochę się zrelaksować i nalałam pełno wody do wanny. Nalałam jeszcze czekoladowego olejku do kąpania i zanurzyłam się w wodnej mazi. Było mi tak dobrze. Z rozkoszą wdychałam aromatyczny zapach. Kiedy odpoczęłam na tyle ile byłam gotowa położyć się spać. Wytarłam si ręcznikiem i ubrałam w piżamę.
Gotowa rozczesałam włosy i umyłam zęby. Po chwili leżałam zatopiona w jedwabnych poduszkach i spałam smacznie.
Oczami Ross'a:
Rano obudziłem się bardzo wcześnie. Byłem w doskonałym humorze. Nasz Brian lub Rozalia narodzi się za kilka miesięcy. Wyskoczyłem z łóżka i poszedłem do łazienki. Umyłem się i ubrałem w jasne, krótkie shorty, żółtą koszulkę w serek i nieśmiertelnik. Założyłem żółte trampki i zeszedłem do kuchni. Tam napiłem sie tylko soku i wyszedłem z domu. Do pracy miałem na 9:00, czyli za dwie godziny. Przechodziłem akurat obok sklepu z ubrankami dla niemowląt i zatrzymałem się. Sam nie wiem dlaczego. Coś mi kazało tak zrobić. Wpatrywałem się w śliczne śpioszki. Wszedłem do otwrtego kilka minut temu sklepu i kupiłem to cudo. Ekspedientka patrzyła na mnie zaciekawiona, ale nic nie powiedziała.
Oczami Laury:
Rano obudziłam się doskonale wypoczęta. Ubrałam się ciepło i zeszłam do kuchni. Tam zjadłam cieplutki płatki z mlekiem i postanowiłam wyjść na spacer do centrum. Pomalowałam się i do końca ubrałam. Zadowolona powoli dotarłam do swojego celu. Nagle zatrzymałam się przed jednym ze sklepów. Był to sklepik dla dzieci. Piękne śpioszki i buciczki. Moją uwagę przykuły taki jedne urocze buciki. Były cudowne. Bez zastanowienia nie je kupiłam. To był znak.
P.S. Witajcie kochane. Takiego obrotu sprawy to się spodziewaliście? Bo ja nie.
(ładny będzie z tego ciacha tatuś?)XD
Majka`
Wow!! Super :) piękniejszego ojca na świecie nie będzie :* J.J
OdpowiedzUsuńoooooooo słodkie słodki rozdział a tatuś idealny
OdpowiedzUsuńCudo :* tatusiek pierwsza klasa :D kamila
OdpowiedzUsuńExtra :) ross tatą. ciekawe :)
OdpowiedzUsuńBomba :*
OdpowiedzUsuń