Oczami Laury:
- Lau podasz mi czerwoną bombkę? - spytała Rydel i wyciągnęła rękę w moją stronę. Podałam jej przedmiot i sama zawiesiłam śliczną gwiazdkę.
Tak, stroimy choinkę. Jest niedziela i wokół tyle zamieszania. Pani Lynch piecze z Rikerem jakieś pyszności ( taaa, Rik potrafi świetnie gotować), Rocky i Ross stroją dom na zewnątrz, a pan Mark z Ellingtonem dom w środku. Wszystko jest takie piękne i radośnie. Mój brzuch jest już dosyć widoczny, co strasznie mnie denerwuje. Nie mieszczę się w moje ukochane sukienki i jeansy! Normalnie koszmar!
Westchnęłam z radości i zakończyłyśmy strojenie choinki wspólnie z Delly 'wsadzając' gwiazdę na czubek. Drzewko prezentowało się cudownie:
Rydel zaklaskała w ręce i usłyszeliśmy huk. Dźwięk dobiegał z zewnątrz. Popatrzyłyśmy po sobie przerażone i wybiegłyśmy na dwór. Była tam już pani Stormie i Riker. Otóż na miękkiej trawie leżał Ross. Rocky stał osłupiały koło drabiny i trzymał w ręku młotek.
- Co się stało? - krzyknęłam. Ross jęknął.
- Biedak spadł z drabiny, bo się poślizgnął - wyjaśnił Rocky. Podeszłam do leżącego blondyna i uklękłam obok chłopaka. Pogłaskałam go po głowie.
- Coś cię boli? - zapytałam zaniepokojona. Pani Lynch podeszła do nas. Ross pokiwał lekko głową.
- A co słoneczko? - spytała kobieta. Chłopak podniósł z trudem rękę i pokazał na swój policzek. Nic tam nie było.
- Buzi i nic nie będzie - wydukał. Stormie ryknęła śmiechem, a mi spadł kamień z serca. Szybko cmoknęłam policzek blondynka, a on od razu się poderwał z zielonej pościeli i mi pomógł wstać. Cwaniak! Zachichotałam i wszyscy wróciliśmy do domu. Było tam bardzo cieplutko i przytulnie. Już się nie mogę doczekać Wigilii i spotkania z najbliższymi.
Jedynie co zostało nam do roboty to pieczenie pierniczków i czekanie. Tak dłuuugie czekanie. Rocky i Ellington to chyba jajka zniosą!
Oczami Rossa:
- Lau idziemy na spacer?! - ryknąłem rozwalony w salonie na kanapie. Dziewczyna weszła do pomieszczenia i z kwaśną miną zmierzyła mnie wzrokiem.
- Jest ciemno - powiedziała i wskazała za obraz okienny. Wzruszyłem ramionami.
- To co! Będzie fajnie. Ubieraj się - poleciłem i poszedłem do siebie do pokoju i ubrałem lekką kurtkę, trampki i zabrałem trochę pieniędzy. Tak na wszelki wypadek. Kiedy zszedłem Laura stała ubrana w nowy, ciążowy płaszczyk, a na nogach miała ładne buty na niewysokim obcasie. Lekarka powiedziała, aby teraz nie nosiła szpilek.
- Chodźmy - uśmiechnąłem się i pociągnąłem brunetkę na zewnątrz. Szliśmy wolno, alejkami. Laura trzymała mnie pod ramię i przytulała jednocześnie. Nie powiem, ze nie było mi przyjemnie. Było, i to bardzo. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył na pewno wziąłby nas za 'zakochańców'. Ja wiem co czuję do Laury, ale nie wiem co ona czuje do mnie. Czasami mam wrażenie,z e jej na mnie zależy, a czasami odnoszę uczucie że jestem jej obojętny i mieszka z nami tylko ze względu na dzieci. Ta niepewność potrafi dobić człowieka.
Ciepły wiatr potarł się o nas i pofrunął ponad nasze głowy. Lau spojrzała w niebo.
- Zawsze poszukuję najjaśniejszej gwiazdy - wyznała. Poszedłem za jej przykładem i odnalazłem tą najpięknieszą.
- Nazwałam ją 'Ross' - zarumieniła się i spojrzała mi w oczy. Ja pochyliłem się. Dzieliły nas trzy centymetry.
- Dlaczego? - szepnąłem.
- Bo ją kocham - odparła. Teraz już wiedziałem.
- Też cię kocham - nie czekając na jej reakcję wpiłem się w jej usta. Były takie same jak ostatnim razem. Miękkie, słodki i czyste. Nieskażone żadnymi innymi. Dziewczyna zawachała się, ale po chwili jej ręce znalazły się na mojej szyi, a palce wplotły w moje włosy. Objąłem ją w tali i mocniej przytuliłem. Oddała pocałunek. Było jak w bajce. Ona - księżniczka -, ja - książę - i gwiazda - dobra czarodziejka-.
Oczami Laury:
Zrobiłam to! Powiedziałam mu co do niego czuję, a najlepsze, że i ona mnie kocha. Coś jakby we mnie rozkwitło. Niewidzialny, najpięknieszy kwiat i rósł z każdą chwilą. Całowaliśmy się, a potem przytuliliśmy na długo. Staliśmy na środku oświetlonej alejki przez lampki. Jestem szczęśliwa i wiem, że mam koło siebie kochającą mnie osobę. Jest ona moim przyjacielem, ojcem moich dzieci i najpięknieszym prezentem jaki dostałam. To dzięki niemu wiem co znaczy miłość. On pokaże mi jak jest kocham bezgranicznie i pozwolił i wierzyć w niemożliwe. Że miłość rodzi się z przyjaźni.
P.S. Ten oto rozdział jest moim ulubionym. Moim zdaniem wyszedł dobrze, chociaż krótki. Jest Raura i miłość na święta. Taka niespodzianka.
A teraz ogłoszenia:
1. 100 lat dla Wilczek Kasi Klustru z okazji urodzin. Wiem,z e były wczoraj ale jakoś zapomniałam. Więc jeszcze raz 100 lat i spełnienia marze.
2. Dziękuję Cherry Różowej i ElciTyc za milutkie komentarze.
3. Pozdrawiam ~Pyśka~
4. Dzięki Weronice Grześlak jest ten rozdział.:*
To tyle i miłego wieczoru.
Majka`
- Lau podasz mi czerwoną bombkę? - spytała Rydel i wyciągnęła rękę w moją stronę. Podałam jej przedmiot i sama zawiesiłam śliczną gwiazdkę.
Tak, stroimy choinkę. Jest niedziela i wokół tyle zamieszania. Pani Lynch piecze z Rikerem jakieś pyszności ( taaa, Rik potrafi świetnie gotować), Rocky i Ross stroją dom na zewnątrz, a pan Mark z Ellingtonem dom w środku. Wszystko jest takie piękne i radośnie. Mój brzuch jest już dosyć widoczny, co strasznie mnie denerwuje. Nie mieszczę się w moje ukochane sukienki i jeansy! Normalnie koszmar!
Westchnęłam z radości i zakończyłyśmy strojenie choinki wspólnie z Delly 'wsadzając' gwiazdę na czubek. Drzewko prezentowało się cudownie:
Rydel zaklaskała w ręce i usłyszeliśmy huk. Dźwięk dobiegał z zewnątrz. Popatrzyłyśmy po sobie przerażone i wybiegłyśmy na dwór. Była tam już pani Stormie i Riker. Otóż na miękkiej trawie leżał Ross. Rocky stał osłupiały koło drabiny i trzymał w ręku młotek.
- Co się stało? - krzyknęłam. Ross jęknął.
- Biedak spadł z drabiny, bo się poślizgnął - wyjaśnił Rocky. Podeszłam do leżącego blondyna i uklękłam obok chłopaka. Pogłaskałam go po głowie.
- Coś cię boli? - zapytałam zaniepokojona. Pani Lynch podeszła do nas. Ross pokiwał lekko głową.
- A co słoneczko? - spytała kobieta. Chłopak podniósł z trudem rękę i pokazał na swój policzek. Nic tam nie było.
- Buzi i nic nie będzie - wydukał. Stormie ryknęła śmiechem, a mi spadł kamień z serca. Szybko cmoknęłam policzek blondynka, a on od razu się poderwał z zielonej pościeli i mi pomógł wstać. Cwaniak! Zachichotałam i wszyscy wróciliśmy do domu. Było tam bardzo cieplutko i przytulnie. Już się nie mogę doczekać Wigilii i spotkania z najbliższymi.
Jedynie co zostało nam do roboty to pieczenie pierniczków i czekanie. Tak dłuuugie czekanie. Rocky i Ellington to chyba jajka zniosą!
Oczami Rossa:
- Lau idziemy na spacer?! - ryknąłem rozwalony w salonie na kanapie. Dziewczyna weszła do pomieszczenia i z kwaśną miną zmierzyła mnie wzrokiem.
- Jest ciemno - powiedziała i wskazała za obraz okienny. Wzruszyłem ramionami.
- To co! Będzie fajnie. Ubieraj się - poleciłem i poszedłem do siebie do pokoju i ubrałem lekką kurtkę, trampki i zabrałem trochę pieniędzy. Tak na wszelki wypadek. Kiedy zszedłem Laura stała ubrana w nowy, ciążowy płaszczyk, a na nogach miała ładne buty na niewysokim obcasie. Lekarka powiedziała, aby teraz nie nosiła szpilek.
- Chodźmy - uśmiechnąłem się i pociągnąłem brunetkę na zewnątrz. Szliśmy wolno, alejkami. Laura trzymała mnie pod ramię i przytulała jednocześnie. Nie powiem, ze nie było mi przyjemnie. Było, i to bardzo. Gdyby ktoś nas teraz zobaczył na pewno wziąłby nas za 'zakochańców'. Ja wiem co czuję do Laury, ale nie wiem co ona czuje do mnie. Czasami mam wrażenie,z e jej na mnie zależy, a czasami odnoszę uczucie że jestem jej obojętny i mieszka z nami tylko ze względu na dzieci. Ta niepewność potrafi dobić człowieka.
Ciepły wiatr potarł się o nas i pofrunął ponad nasze głowy. Lau spojrzała w niebo.
- Zawsze poszukuję najjaśniejszej gwiazdy - wyznała. Poszedłem za jej przykładem i odnalazłem tą najpięknieszą.
- Nazwałam ją 'Ross' - zarumieniła się i spojrzała mi w oczy. Ja pochyliłem się. Dzieliły nas trzy centymetry.
- Dlaczego? - szepnąłem.
- Bo ją kocham - odparła. Teraz już wiedziałem.
- Też cię kocham - nie czekając na jej reakcję wpiłem się w jej usta. Były takie same jak ostatnim razem. Miękkie, słodki i czyste. Nieskażone żadnymi innymi. Dziewczyna zawachała się, ale po chwili jej ręce znalazły się na mojej szyi, a palce wplotły w moje włosy. Objąłem ją w tali i mocniej przytuliłem. Oddała pocałunek. Było jak w bajce. Ona - księżniczka -, ja - książę - i gwiazda - dobra czarodziejka-.
Oczami Laury:
Zrobiłam to! Powiedziałam mu co do niego czuję, a najlepsze, że i ona mnie kocha. Coś jakby we mnie rozkwitło. Niewidzialny, najpięknieszy kwiat i rósł z każdą chwilą. Całowaliśmy się, a potem przytuliliśmy na długo. Staliśmy na środku oświetlonej alejki przez lampki. Jestem szczęśliwa i wiem, że mam koło siebie kochającą mnie osobę. Jest ona moim przyjacielem, ojcem moich dzieci i najpięknieszym prezentem jaki dostałam. To dzięki niemu wiem co znaczy miłość. On pokaże mi jak jest kocham bezgranicznie i pozwolił i wierzyć w niemożliwe. Że miłość rodzi się z przyjaźni.
P.S. Ten oto rozdział jest moim ulubionym. Moim zdaniem wyszedł dobrze, chociaż krótki. Jest Raura i miłość na święta. Taka niespodzianka.
A teraz ogłoszenia:
1. 100 lat dla Wilczek Kasi Klustru z okazji urodzin. Wiem,z e były wczoraj ale jakoś zapomniałam. Więc jeszcze raz 100 lat i spełnienia marze.
2. Dziękuję Cherry Różowej i ElciTyc za milutkie komentarze.
3. Pozdrawiam ~Pyśka~
4. Dzięki Weronice Grześlak jest ten rozdział.:*
To tyle i miłego wieczoru.
Majka`
Omg dziekuje za pozdro. Rowniez Cie pozdrawiam i zycze Wesolych Swiat i w ogole spelnienia marzen :*
OdpowiedzUsuńI ten rozdzial tez jest moim ulubionym ... jak ja kocham milosc xD no i co tu jeszcze dodac : no rozdzial po prostu mega, z reszta jak wszystkie inne :)
~Pysiek~
dzięki :*
UsuńOj tam,oj tam.Jak się mnie lepiej pozna to taka milutka nie jestem,szczególnie jak się mnie wkurzy.Ale cóż.Normalnie na ciebie się nie wkurze bo jest RAURA.Normalnie jak to czytałam to mi tik w oku ustał,ale pewnie powróci jak nie dasz rozdziału.Normalnie kocham Cię[nie dosłownie] za tą Raurę.Rozdział zaisty i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNo Ja pie**ole tik powrócił!!!
heh, dzięki :*
UsuńHej, dziękuje ci stokrotnie. To konto mam z kumpelą i są tam nasze imiona i kombinacja naszych nazwisk. Pozdrawiam cię gorąco i jeszcze raz dziękuje skarbie. Pozdrawiam Kasia ;*
OdpowiedzUsuńnie ma sprawy.:*
Usuńteż wesołych świąt i rozdział super znowu będę cię prześladować ahaha
OdpowiedzUsuńspoko :)
UsuńSuper. Ten rozdział jest najlepszy. Tak romantycznie wyznali sobie miłość. Jesteś genialna:)
OdpowiedzUsuńKamila:*
Doczekałam się Raury!! super, super, super!!! chcę next jak najszybciej i duużo Raury :) J.J
OdpowiedzUsuńpowiem tak, nie czytałam jeszcze żadnego twojego rozdziału, aby nie uronić, ani jednej łzy. Kocham to. piszesz tak dobrze, i masz coś takiego, czego innym brak. Nigdy Ci nikt nie dorówna. Powtarzałam Ci to kilka razy i powtórzę jeszcze raz. Napisz książkę. Masz do tego talent, nadajesz się do tego jak mało kto. To ty masz to coś. Czekam na next. Dziękuję, że jesteś i za każdy twój rozdział, bo jest on dopełnieniem mojej każdego dnia.
OdpowiedzUsuńCałuski Elcia<3
Taka chamska reklama
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz zwiastun do swojego bloga.Możesz złożyć zamówienie u mnie
http://cherrymarano.blogspot.com/
Błagam Cię twój blog będzie jeszcze ciekawszy!!
tak wiem mama nazywa mnie na trent heh
OdpowiedzUsuńwiesz może kiedy będzie next