Oczami Laury:
Rano obudziłam się w idealnym humorze. Nigdy nie zapomnę Wigilii. A jak to był tylko sen?! Szybko popatrzyłam na swój serdeczny palec. Uspokoiłam się. Wszystko było na miejscu. Cudny pierścionek, chłopak w swoim pokoju i moje serce wypełnione miłością. Kiedy jesteś szczęśliwy wszystko jest inne. Bardziej kolorowe, pełne radości i szczęśliwe tak jak ty. A ja w tej chwili jestem po brzegi wypełniona błogim, idealnym winem płynącym prosto z mojego serca. To miłość. Tak, miłość.
Wstałam z łóżka. Dzisiaj R5 gra koncert i mam zamiar na niego iść. Podeszłam do szafy i po chwili zastanowienia wybrałam dziewczęcy strój i podreptałam do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Woda poleciała na mnie lodowatym strumieniem. Wstrząsnął mną dreszcz, ale po chwili ciepła woda przebiła się przez swoje przeciwieństwo i obmywała moje ciało ze snu. Wystawiłam twarz w stronę 'słuchawki'. Było mi tak dobrze, a na dodatek pomarańczowy żel pod prysznic nie chciał pozwolić mi na opuszczenie snu. Jednak mus to mus. Wytarłam swoje ciało i lekko się nabalsamowałam o tym samym zapachu. Wysuszyłam włosy i zaplotłam e w luźnego warkocza:
Ubrałam się i musnęłam usta błyszczykiem. Wyglądałam bardzo dziewczęco. Strój odmłodził mnie i wcale nie widać było tak mojego brzucha. Uśmiechnęłam się i pogładziłam go.
- I jak tam, moje szczęścia? - spytałam dzieciaczki. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. W końcu i tak nie mogłam na nią liczyć, a w cuda nie wierzę. No może trochę. To, że ja i Ross jesteśmy razem to cud.Albo po prostu los tak chciał.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń od Caluma. Zdziwiło mnie to bardzo. Wykręciłam jego numer i czekałam, aż odbierze. Po 3 sygnałach usłyszałam zdenerwowany głos rudego.
*rozmowa telefoniczna*
- Laura?
- Tak. Co się stało Cal?!
- Raini jest w szpitalu. Nie wiem co się stało!
- O matko! Już jedziemy!
Rozłączyłam się i jak burza wypadłam z pokoju. Wdarłam się do królestwa blondyna. Siedział na podłodze i opierał się o łóżko. Trzymał Pszczółkę i coś brzdąkał.
- Ubieraj się! - ryknęłam. Przestraszony podskoczył w miejscu - Raini jest w szpitalu. Jedziemy!
Chłopak odrzucił instrument i podszedł do mnie.
- Co się stało?
- Nie wiem,a le się boję - szepnęłam przez łzy. Ujął moją brodę i rozkazał sobie spojrzeć w oczy.
- Nie martw się kochanie.
- A jak to moja wina!? Ostatnio wcale się nią nie interesowałam. Nasze stosunki strasznie się ochłodziły - łkałam. Ross otarł moje łzy kciukiem i delikatnie pocałował. Wiedział czego mi trzeba. To niewiarygodne, ze jesteśmy zaręczeni.
Po chwili razem z Rydel, Rockym, Ratliffem, Rikerem i Rossem siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do wskazanego przez Caluma szpitala.
Oczami Rossa:
- Przepraszam gdzie leży Raini Rodriguez? - spytałem recepcjonistki. Zmierzyła nas ciekawym wzrokiem.
- W sali 555 na trzecim piętrze - wyjaśniła. Kiwnąłem jej głową i szybko weszliśmy do windy. Laura trzęsła się ze zdenerwowania i strachu. Objąłem ją ramieniem i cmoknąłem w czoło. Wtuliła twarz w moje ramię. Riker uśmiechnął się porozumiewawczo do reszty. Pokazałem im język i wyszliśmy. Ja i Lau byliśmy na końcu. Kiedy dotarliśmy pod salę zobaczyliśmy rodzinę Rai i Caluma z Bellą. Uśmiechnąłem się do niego krzepiąco i usadziłem brunetkę na plastikowym krześle.
- Co się stało? - spytał Rocky. Jego twarz była biała jak papier, ręce mu się trzęsły, a wzrok był przerażony.
- Połknęła pudełko tabletek nasennych i podcięła sobie żyły - pani Rodriguez łkała w ramie męża - jeszcze kilka minut, a...a...a jej by nie było....
Rydel i Laura zaczęły płakać. Ratliff uklęknął przed dziewczynami.
- Hej, będzie dobrze - poklepał je po kolanach. Laura wstała i podeszła do okna, a Rydel przytuliła chłopaka. Serce mnie bolało. Bardzo zaniedbałem nasza przyjaciółkę, Caluma, nasza karierę. Podeszłam do narzeczonej ( jak to fajnie brzmi XD) i ująłem jej dłoń z pierścionkiem. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy i wyrwawszy swoją dłoń odeszła pod ścianę. Zsunęła się po niej i ukryła twarz w dłoniach płacząc. Riker miał zaciśnięte wargi. Położył mi dłoń na ramieniu.
- Daj jej czas - szepnął. Kiwnąłem głową i zerknąłem na Rockiego. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy zobaczyłem przezroczyste krople na twarzy brata. Odwrócił się do ściany i z całej siły przyfasolił w mur. Podszedłem do niego szybko. Krew sączyła się z rozciętej ręki. Patrzył nieprzytomnie. Wyrywał się kiedy chciałem go przytulić. Po krótkiej walce skapitulował i wtulił we mnie. Przypomniała mi się jedna scena. Wtedy Riker mnie przytulał. Był moim oparciem. Brat ściskał mnie mocno. Nic nie powiedziałem. Byłem gotowy za moją rodzinę zginąć. Za przyjaciół, rodzeństwo, Laurę. Zerknąłem na nią. Patrzyła na nas z uśmiechem bólu. Vanessa i jej rodzice wyjechali zaraz po Wigilii o północy życząc nam szczęścia. Laura była bardzo rozczarowana, ale chyba do tego przywykła. Najważniejsze, ze spędziła chociaż kilka godzin z rodziną. Nagle z sali wyszedł lekarz. Popatrzył na nas ze smutkiem.
- Nie żyje? - szepnął Rico ochrypłym głosem. Lekarz pokręcił głową.
- Jej stan jest stabilny, ale nie chce nikogo widzieć - oznajmił. Odetchnęliśmy z ulga. Rocky podszedł do drzwi i nie zważając na wrzaski doktora wszedł do środka.
- Niech idzie - Riker popatrzył prosto w oczy lekarzowi. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł.
Oczami Rockiego:
Wszedłem do sali i zobaczyłem dziewczynę na łóżku. Nadgarstki miała obandażowane i była podłączona do kroplówki. Zerknęła na mnie, ale po sekundzie odwróciła wzrok.
- Czemu? - spytałem głucho.
- Nie twoja sprawa - warknęła z trudem. Podeszłam do łóżka.
- Moja - szepnąłem i uśmiechnąłem się do niej. Żyła i to było dla mnie najważniesze.
P.S. Witam z nowym rozdziałem. Węszę bliski koniec,a teraz kilak spraw:
1. Ty ANONIMKU załóż sobie konto i pogadamy, bo teraz zachowujesz się jak tchórz
2. Dziękuję LAURZE LYNCH, ELCI TYC, EMILCE NISKIEJ I WERONICE GRZEŚLAK.
3. Serdecznie zapraszam na bloga LAURY LYNCH:
http://auslly-ture-story.blogspot.com/?m=1
Majka`
Rano obudziłam się w idealnym humorze. Nigdy nie zapomnę Wigilii. A jak to był tylko sen?! Szybko popatrzyłam na swój serdeczny palec. Uspokoiłam się. Wszystko było na miejscu. Cudny pierścionek, chłopak w swoim pokoju i moje serce wypełnione miłością. Kiedy jesteś szczęśliwy wszystko jest inne. Bardziej kolorowe, pełne radości i szczęśliwe tak jak ty. A ja w tej chwili jestem po brzegi wypełniona błogim, idealnym winem płynącym prosto z mojego serca. To miłość. Tak, miłość.
Wstałam z łóżka. Dzisiaj R5 gra koncert i mam zamiar na niego iść. Podeszłam do szafy i po chwili zastanowienia wybrałam dziewczęcy strój i podreptałam do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Woda poleciała na mnie lodowatym strumieniem. Wstrząsnął mną dreszcz, ale po chwili ciepła woda przebiła się przez swoje przeciwieństwo i obmywała moje ciało ze snu. Wystawiłam twarz w stronę 'słuchawki'. Było mi tak dobrze, a na dodatek pomarańczowy żel pod prysznic nie chciał pozwolić mi na opuszczenie snu. Jednak mus to mus. Wytarłam swoje ciało i lekko się nabalsamowałam o tym samym zapachu. Wysuszyłam włosy i zaplotłam e w luźnego warkocza:
Ubrałam się i musnęłam usta błyszczykiem. Wyglądałam bardzo dziewczęco. Strój odmłodził mnie i wcale nie widać było tak mojego brzucha. Uśmiechnęłam się i pogładziłam go.
- I jak tam, moje szczęścia? - spytałam dzieciaczki. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi. W końcu i tak nie mogłam na nią liczyć, a w cuda nie wierzę. No może trochę. To, że ja i Ross jesteśmy razem to cud.Albo po prostu los tak chciał.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń od Caluma. Zdziwiło mnie to bardzo. Wykręciłam jego numer i czekałam, aż odbierze. Po 3 sygnałach usłyszałam zdenerwowany głos rudego.
*rozmowa telefoniczna*
- Laura?
- Tak. Co się stało Cal?!
- Raini jest w szpitalu. Nie wiem co się stało!
- O matko! Już jedziemy!
Rozłączyłam się i jak burza wypadłam z pokoju. Wdarłam się do królestwa blondyna. Siedział na podłodze i opierał się o łóżko. Trzymał Pszczółkę i coś brzdąkał.
- Ubieraj się! - ryknęłam. Przestraszony podskoczył w miejscu - Raini jest w szpitalu. Jedziemy!
Chłopak odrzucił instrument i podszedł do mnie.
- Co się stało?
- Nie wiem,a le się boję - szepnęłam przez łzy. Ujął moją brodę i rozkazał sobie spojrzeć w oczy.
- Nie martw się kochanie.
- A jak to moja wina!? Ostatnio wcale się nią nie interesowałam. Nasze stosunki strasznie się ochłodziły - łkałam. Ross otarł moje łzy kciukiem i delikatnie pocałował. Wiedział czego mi trzeba. To niewiarygodne, ze jesteśmy zaręczeni.
Po chwili razem z Rydel, Rockym, Ratliffem, Rikerem i Rossem siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do wskazanego przez Caluma szpitala.
Oczami Rossa:
- Przepraszam gdzie leży Raini Rodriguez? - spytałem recepcjonistki. Zmierzyła nas ciekawym wzrokiem.
- W sali 555 na trzecim piętrze - wyjaśniła. Kiwnąłem jej głową i szybko weszliśmy do windy. Laura trzęsła się ze zdenerwowania i strachu. Objąłem ją ramieniem i cmoknąłem w czoło. Wtuliła twarz w moje ramię. Riker uśmiechnął się porozumiewawczo do reszty. Pokazałem im język i wyszliśmy. Ja i Lau byliśmy na końcu. Kiedy dotarliśmy pod salę zobaczyliśmy rodzinę Rai i Caluma z Bellą. Uśmiechnąłem się do niego krzepiąco i usadziłem brunetkę na plastikowym krześle.
- Co się stało? - spytał Rocky. Jego twarz była biała jak papier, ręce mu się trzęsły, a wzrok był przerażony.
- Połknęła pudełko tabletek nasennych i podcięła sobie żyły - pani Rodriguez łkała w ramie męża - jeszcze kilka minut, a...a...a jej by nie było....
Rydel i Laura zaczęły płakać. Ratliff uklęknął przed dziewczynami.
- Hej, będzie dobrze - poklepał je po kolanach. Laura wstała i podeszła do okna, a Rydel przytuliła chłopaka. Serce mnie bolało. Bardzo zaniedbałem nasza przyjaciółkę, Caluma, nasza karierę. Podeszłam do narzeczonej ( jak to fajnie brzmi XD) i ująłem jej dłoń z pierścionkiem. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy i wyrwawszy swoją dłoń odeszła pod ścianę. Zsunęła się po niej i ukryła twarz w dłoniach płacząc. Riker miał zaciśnięte wargi. Położył mi dłoń na ramieniu.
- Daj jej czas - szepnął. Kiwnąłem głową i zerknąłem na Rockiego. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy zobaczyłem przezroczyste krople na twarzy brata. Odwrócił się do ściany i z całej siły przyfasolił w mur. Podszedłem do niego szybko. Krew sączyła się z rozciętej ręki. Patrzył nieprzytomnie. Wyrywał się kiedy chciałem go przytulić. Po krótkiej walce skapitulował i wtulił we mnie. Przypomniała mi się jedna scena. Wtedy Riker mnie przytulał. Był moim oparciem. Brat ściskał mnie mocno. Nic nie powiedziałem. Byłem gotowy za moją rodzinę zginąć. Za przyjaciół, rodzeństwo, Laurę. Zerknąłem na nią. Patrzyła na nas z uśmiechem bólu. Vanessa i jej rodzice wyjechali zaraz po Wigilii o północy życząc nam szczęścia. Laura była bardzo rozczarowana, ale chyba do tego przywykła. Najważniejsze, ze spędziła chociaż kilka godzin z rodziną. Nagle z sali wyszedł lekarz. Popatrzył na nas ze smutkiem.
- Nie żyje? - szepnął Rico ochrypłym głosem. Lekarz pokręcił głową.
- Jej stan jest stabilny, ale nie chce nikogo widzieć - oznajmił. Odetchnęliśmy z ulga. Rocky podszedł do drzwi i nie zważając na wrzaski doktora wszedł do środka.
- Niech idzie - Riker popatrzył prosto w oczy lekarzowi. Mężczyzna westchnął ciężko i wyszedł.
Oczami Rockiego:
Wszedłem do sali i zobaczyłem dziewczynę na łóżku. Nadgarstki miała obandażowane i była podłączona do kroplówki. Zerknęła na mnie, ale po sekundzie odwróciła wzrok.
- Czemu? - spytałem głucho.
- Nie twoja sprawa - warknęła z trudem. Podeszłam do łóżka.
- Moja - szepnąłem i uśmiechnąłem się do niej. Żyła i to było dla mnie najważniesze.
P.S. Witam z nowym rozdziałem. Węszę bliski koniec,a teraz kilak spraw:
1. Ty ANONIMKU załóż sobie konto i pogadamy, bo teraz zachowujesz się jak tchórz
2. Dziękuję LAURZE LYNCH, ELCI TYC, EMILCE NISKIEJ I WERONICE GRZEŚLAK.
3. Serdecznie zapraszam na bloga LAURY LYNCH:
http://auslly-ture-story.blogspot.com/?m=1
Majka`
Super. Szkoda Raini :( J.J
OdpowiedzUsuńMajka nie przejmuj sie tym anonimkiem bo BEZTALECIEM moze byc tylko ON wiec brzydko mowiac "olej to" masz swietny blog i kazdy Twoj rozdzial jest cudnyi Ty o tym wiesz bo wiele osob ciagle Ci to powtarza :*
OdpowiedzUsuń~Pysiek~
dziękuję :)
UsuńKocham tego bloga! Szkoda że już się kończy, ale mam nadzieję że założysz kolejnego bloga! rozdział super :) kamila :*
OdpowiedzUsuńextra kiedy next? bo nie mogę się doczekać ♥
OdpowiedzUsuńsłodko i emocje u mnie jak zawsze <3, też mi smutno, że już za niedługo się skończysz, będzie mi trudno, ale jak założysz kolejnego to nic sb nie zrobię, nie mogę wytrzymać z myslą, że to może być już koniec, tak pięknie ubarwiasz mi dni, że mogłabym płakać ile wlezie, nie chcę tęsknić, więc plosie, abys nie kończyła z pisaniem i założyła po tym nowego bloga, albo DRUGI SEZON!!!!! <3 czekam na next :D
OdpowiedzUsuńCałuski Elcia<3
i dzięki że poleciłaś mojego bloga :-)
OdpowiedzUsuńrozdzial.super czekam na next az sie poplakalam
OdpowiedzUsuńTen rozdział to wciskacz łez w moim przypadku. Ogólnie super i chcę next :) Iza
OdpowiedzUsuńcuda rozdział kiedy next ?
OdpowiedzUsuń