Oczami Laury;
Wigilia. Wieczór. Pierwsza gwiazdka. Mikołaj. Rodzina. Życzenia. Choinka. Kolędy. Radość. Śmiech.
W dziejszy wieczór każdy powinien te słowa znać, rozumieć i czuć do głębi serca. Wiedzieć co one oznaczają. Bo miłość jest największym skarbem jaki istnieje. Ja zasmakowałam tego wszystkiego i jestem pewna, ze moja przyszłość jest tak samo kolorowa jak nasza choinka.
Moje dalekie rozmyślania przerwało lekkie muśniecie w policzek. Otrząsnęłam się z zamyślenia i zobaczyłam koło siebie Rossa. Stał oparty o blat kuchenny i wcinał jeszcze gorącego pierniczka. Wczorajsze jakoś tak się rozeszły. Nic dziwnego każdy chciał spróbować. I potem jeszcze raz i jeszcze.
Uśmiechnęłam się i popatrzyła na chłopaka.
- Choć idziemy stroić pierniczki -oznajmił i pociągnął mnie za rękę. Wstałam i ruszyłam za nim. Weszliśmy do salonu, gdzie stół przykryty był folią i wszędzie walały ie brązowe smakołyki i rzeczy do ich ozdabiania. Ze śmiechem zaczęliśmy swoją pracę. Efekt był bardzo zadowalający:
Każdych było po dziesięć. Ładnie ułożyliśmy je w koszyczku z siankiem i poszliśmy do kuchni na co nieco. Rydel przygotowała kanapki i świeży sok z pomarańczy.
- Pycha - zamlaskał Riker. Zgodnie wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle drzwi trzasnęły. Wychyliliśmy się z kuchni i moim oczom ukazali się rodzice i czerwoną po cebulki włosów Vanessę. Pisnęłam prosto do ucha Rockiego. Chłopak zgiął się w pół i cofnął.
- Mama! Tata! - wrzasnęłam i rzuciłam im się w ramiona.
- I Van - dodała oburzona Van. Uśmiechnęłam się i przytuliłam moją kochaną marudę. Po chwili wszyscy zaczęli się witać. Znikąd pojawili się państwo Lynch. Wszyscy wepchaliśmy się do salonu. Na szczęście już posprzątanego. Ness dopadła bidne pierniczki. Jej problem, będzie gruba. Usiadłam naprzeciwko rodziców koło Rossa. Oboje mieliśmy chyba niewyraźne miny, bo starszyzna popatrzyła po sobie.
- Przytyłaś, a zawsze byłaś taka szczupła - uśmiechnęła się mama. Spaliłam buraka.
- To dopiero początek - mruknęłam. Ross niewidocznie dla innych złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego. O konewka! Zauważyli ten durny, rozmarzony wyraz mojej paszczy.
- Szymon, Allan, Brain i Nicholas, tak? - spytał tata szczerząc ząbki. Kiwnęłam głową i dotknęłam brzucha. Rodzice uśmiechnęli się promiennie.
- Ale to 4 , a piąte? - zauważyła moja spostrzegawcza sis.
- Rozalia - Ross dumnie się wyprężył.
- Pięknie - pochwaliła mama i podeszła do nas. Pocałowała mnie w czoło i Rossa w oba policzki. Byłam zszokowana. Nastała niezręczna cisza. Przerwała ją Stormie zapraszając moją mamę na konsultowanie sernika. Obie panie wyszły, a za nimi panowie, po to aby obczaić nowy samochód taty. Zostaliśmy sami. Ja, blondyni, bruneci, Van i Rydel.
- Ciekawe co dostanę? - pomyślał na głos Rocky.
- W dupę - mruknął Ratliff zły na Rockiego, bo ten walnął go masa cukrową we włosy. Zieloną i teraz Ell gdzie nie gdzie ma teaki nijaki odcień włosów. Wariaci.
Oczami Rossa:
Laura popadła w zadumę, Riker zajął się konwersją z Rydel i Ness, a Rocky sprzecza się z Ellingtonem. Westchnąłem i wyszedłem z domu. Szedłem sam w trampkach i białej koszulce. Dziejszy dzień zmieni wszystko. Na zawsze.
Oczami Laury;
Dzień minął szybko i nastał wieczór. Ja i dziewczyny poszłyśmy się szykować. Zabrawszy ubrania powędrowałam do toalety. Napuściłam wody do wanny i nalałam olejku z lili wodnej. Ach, co za zapach! Z ochota zrzuciłam ubrania i zanurzyłam się w wodnej kąpieli. Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchując się w piosenkę ''Christmas Merry'' relaksowałam się zapachem i ciepłem. Po półgodzinie wyszłam, wytarłam swoje ciało i ubrałam w przygotowany od wczoraj strój
Gotowa zaczęłam nakładać makijaż i układać sobie loki. Byłam gotowa kilka minut przed dziewiętnastą. Wyszłam z łazienki i popsikawszy się delikatnie perfumami wyszłam z pokoju.
- Laura! - krzyknęła Rydel z dołu.
- Idę! - ryknęłam i stanęłam na szczycie schodów. Ross stał na dole i opierał się z chłopakami o barierkę. Nagle Riker trącił brata w bok łokciem. Blondyn spojrzał w górę i zastygł w bezruchu. Otworzył usta i rozszerzył oczy. Moje policzki poczerwieniały od razu. Krokiem panny młodej zaczęłam schodzić. Gdy byłam na przed ostatnim schodku Ross podał mi rękę. Uśmiechnęłam się i wziąwszy go pod ramię wkroczyliśmy do salonu. Byli tam już wszyscy. Zamilkli na nasz widok i zmierzyli wzrokiem nasze osoby. Spuściłam wzrok.
- Wyglądasz cudownie! - pochwaliła mnie Ness i lekko przytuliła. Mama miała łzy w oczach.
- To po mnie1 - oświadczył tata. Wszyscy zaśmialiśmy się i nastąpiło dzielenie się opłatkiem. Potem kolacja i wyjście na dwór szukać pierwszej gwiazdki.
- Jest tam - krzyknęła Delly i wskazała na ciemne niebo. Zmrużyłam oczy. Nic nie widziała.
- Gdzie? - spytałam. Ross podszedł do mnie od tyłu. Wziął moją rękę i skierował w stronę lśniącej kropki. Było mi dobrze. Czułam zapach jego perfum. Moich ulubionych. Zaciągnęłam się tą wonią z rozkoszą. Po chwili wróciliśmy do domu.
- Prezenty! - wykrzyknął Rocky. Pani Lynch zaczęła rozdawać podarki. Dostałam od rodziców Piękną sukienkę, od Van komplet biżuterii, Rikera pamiętnik, Rockiego perfumy, Ratliffa szkatułkę, państwa Lynch ramkę z naszym wspólnym zdjęciem i pięknego aniołka, a od Delly prześliczne szpilki. Tylko od Rossa nic. Trochę mi smutno. Jednak nie. Chłopak lekko skrępowany podszedł do mnie. Gestem kazał wyjść na środek pokoju. Zrobiłam tak jak kazał. Wszyscy na nas spojrzeli. Byłam strasznie zdezorientowana. Riker wszystko nagrywał. Ross klęknął przede mną zdenerwowany.. Ujął moje dłonie w jedną rękę, a w drugiej trzymał pudełeczko z pierścionkiem.
- Lauro Marano, jesteś dla mnie najważniejsza kobieta na świecie. Zostaniesz ze mną już na zawsze? - spytał - zostaniesz panią mojego serca? Moją żoną?
Zatkało mnie. Wszystkim zabrakło słów.
- TAK!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Sprawnym ruchem założył mi pierścionek. Piękny. Usłyszeliśmy głośne ''Awww!''. Uśmiechnęłam się i pocałowałam Rossa. Przy wszystkich. W usta. Tej Wigilii raczej żadne z nas nie zapomni.
P.S. Yes!!!! Napisałam to wreszcie! Cieszycie się?
1. Wesołych Świat, zdrowia szczęścia, pomyślności i wiele radości.:*
2. Rozdział może jutro
3. Miłego dnia:***
Majka`
Wigilia. Wieczór. Pierwsza gwiazdka. Mikołaj. Rodzina. Życzenia. Choinka. Kolędy. Radość. Śmiech.
W dziejszy wieczór każdy powinien te słowa znać, rozumieć i czuć do głębi serca. Wiedzieć co one oznaczają. Bo miłość jest największym skarbem jaki istnieje. Ja zasmakowałam tego wszystkiego i jestem pewna, ze moja przyszłość jest tak samo kolorowa jak nasza choinka.
Moje dalekie rozmyślania przerwało lekkie muśniecie w policzek. Otrząsnęłam się z zamyślenia i zobaczyłam koło siebie Rossa. Stał oparty o blat kuchenny i wcinał jeszcze gorącego pierniczka. Wczorajsze jakoś tak się rozeszły. Nic dziwnego każdy chciał spróbować. I potem jeszcze raz i jeszcze.
Uśmiechnęłam się i popatrzyła na chłopaka.
- Choć idziemy stroić pierniczki -oznajmił i pociągnął mnie za rękę. Wstałam i ruszyłam za nim. Weszliśmy do salonu, gdzie stół przykryty był folią i wszędzie walały ie brązowe smakołyki i rzeczy do ich ozdabiania. Ze śmiechem zaczęliśmy swoją pracę. Efekt był bardzo zadowalający:
- Pycha - zamlaskał Riker. Zgodnie wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle drzwi trzasnęły. Wychyliliśmy się z kuchni i moim oczom ukazali się rodzice i czerwoną po cebulki włosów Vanessę. Pisnęłam prosto do ucha Rockiego. Chłopak zgiął się w pół i cofnął.
- Mama! Tata! - wrzasnęłam i rzuciłam im się w ramiona.
- I Van - dodała oburzona Van. Uśmiechnęłam się i przytuliłam moją kochaną marudę. Po chwili wszyscy zaczęli się witać. Znikąd pojawili się państwo Lynch. Wszyscy wepchaliśmy się do salonu. Na szczęście już posprzątanego. Ness dopadła bidne pierniczki. Jej problem, będzie gruba. Usiadłam naprzeciwko rodziców koło Rossa. Oboje mieliśmy chyba niewyraźne miny, bo starszyzna popatrzyła po sobie.
- Przytyłaś, a zawsze byłaś taka szczupła - uśmiechnęła się mama. Spaliłam buraka.
- To dopiero początek - mruknęłam. Ross niewidocznie dla innych złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego. O konewka! Zauważyli ten durny, rozmarzony wyraz mojej paszczy.
- Szymon, Allan, Brain i Nicholas, tak? - spytał tata szczerząc ząbki. Kiwnęłam głową i dotknęłam brzucha. Rodzice uśmiechnęli się promiennie.
- Ale to 4 , a piąte? - zauważyła moja spostrzegawcza sis.
- Rozalia - Ross dumnie się wyprężył.
- Pięknie - pochwaliła mama i podeszła do nas. Pocałowała mnie w czoło i Rossa w oba policzki. Byłam zszokowana. Nastała niezręczna cisza. Przerwała ją Stormie zapraszając moją mamę na konsultowanie sernika. Obie panie wyszły, a za nimi panowie, po to aby obczaić nowy samochód taty. Zostaliśmy sami. Ja, blondyni, bruneci, Van i Rydel.
- Ciekawe co dostanę? - pomyślał na głos Rocky.
- W dupę - mruknął Ratliff zły na Rockiego, bo ten walnął go masa cukrową we włosy. Zieloną i teraz Ell gdzie nie gdzie ma teaki nijaki odcień włosów. Wariaci.
Oczami Rossa:
Laura popadła w zadumę, Riker zajął się konwersją z Rydel i Ness, a Rocky sprzecza się z Ellingtonem. Westchnąłem i wyszedłem z domu. Szedłem sam w trampkach i białej koszulce. Dziejszy dzień zmieni wszystko. Na zawsze.
Oczami Laury;
Dzień minął szybko i nastał wieczór. Ja i dziewczyny poszłyśmy się szykować. Zabrawszy ubrania powędrowałam do toalety. Napuściłam wody do wanny i nalałam olejku z lili wodnej. Ach, co za zapach! Z ochota zrzuciłam ubrania i zanurzyłam się w wodnej kąpieli. Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchując się w piosenkę ''Christmas Merry'' relaksowałam się zapachem i ciepłem. Po półgodzinie wyszłam, wytarłam swoje ciało i ubrałam w przygotowany od wczoraj strój
Gotowa zaczęłam nakładać makijaż i układać sobie loki. Byłam gotowa kilka minut przed dziewiętnastą. Wyszłam z łazienki i popsikawszy się delikatnie perfumami wyszłam z pokoju.
- Laura! - krzyknęła Rydel z dołu.
- Idę! - ryknęłam i stanęłam na szczycie schodów. Ross stał na dole i opierał się z chłopakami o barierkę. Nagle Riker trącił brata w bok łokciem. Blondyn spojrzał w górę i zastygł w bezruchu. Otworzył usta i rozszerzył oczy. Moje policzki poczerwieniały od razu. Krokiem panny młodej zaczęłam schodzić. Gdy byłam na przed ostatnim schodku Ross podał mi rękę. Uśmiechnęłam się i wziąwszy go pod ramię wkroczyliśmy do salonu. Byli tam już wszyscy. Zamilkli na nasz widok i zmierzyli wzrokiem nasze osoby. Spuściłam wzrok.
- Wyglądasz cudownie! - pochwaliła mnie Ness i lekko przytuliła. Mama miała łzy w oczach.
- To po mnie1 - oświadczył tata. Wszyscy zaśmialiśmy się i nastąpiło dzielenie się opłatkiem. Potem kolacja i wyjście na dwór szukać pierwszej gwiazdki.
- Jest tam - krzyknęła Delly i wskazała na ciemne niebo. Zmrużyłam oczy. Nic nie widziała.
- Gdzie? - spytałam. Ross podszedł do mnie od tyłu. Wziął moją rękę i skierował w stronę lśniącej kropki. Było mi dobrze. Czułam zapach jego perfum. Moich ulubionych. Zaciągnęłam się tą wonią z rozkoszą. Po chwili wróciliśmy do domu.
- Prezenty! - wykrzyknął Rocky. Pani Lynch zaczęła rozdawać podarki. Dostałam od rodziców Piękną sukienkę, od Van komplet biżuterii, Rikera pamiętnik, Rockiego perfumy, Ratliffa szkatułkę, państwa Lynch ramkę z naszym wspólnym zdjęciem i pięknego aniołka, a od Delly prześliczne szpilki. Tylko od Rossa nic. Trochę mi smutno. Jednak nie. Chłopak lekko skrępowany podszedł do mnie. Gestem kazał wyjść na środek pokoju. Zrobiłam tak jak kazał. Wszyscy na nas spojrzeli. Byłam strasznie zdezorientowana. Riker wszystko nagrywał. Ross klęknął przede mną zdenerwowany.. Ujął moje dłonie w jedną rękę, a w drugiej trzymał pudełeczko z pierścionkiem.
- Lauro Marano, jesteś dla mnie najważniejsza kobieta na świecie. Zostaniesz ze mną już na zawsze? - spytał - zostaniesz panią mojego serca? Moją żoną?
Zatkało mnie. Wszystkim zabrakło słów.
- TAK!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Sprawnym ruchem założył mi pierścionek. Piękny. Usłyszeliśmy głośne ''Awww!''. Uśmiechnęłam się i pocałowałam Rossa. Przy wszystkich. W usta. Tej Wigilii raczej żadne z nas nie zapomni.
P.S. Yes!!!! Napisałam to wreszcie! Cieszycie się?
1. Wesołych Świat, zdrowia szczęścia, pomyślności i wiele radości.:*
2. Rozdział może jutro
3. Miłego dnia:***
Majka`
1.Moja pierwsza reakcja AAAAAAAAAAAA!DODAŁA ROZDZIAŁ!. No a potem do pokoju wbiegła ma sister i zaczęła krzyczeć żebym się ogarnęła
OdpowiedzUsuń2.Oświadczyny.Zaprosisz mnie na ślub?Plose[mina szczeniaka]
3.Super rozdział i taki romantyczny i w ogóle
4.Wesołych Świąt i Szczęśliwego nowego Roku
5.Kiedy next
Super! nareszcie są razem. J.J
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! c: Pisz szyyybko następny, z niecierpliwością na niego czekam c:
OdpowiedzUsuńKurdę,kurdę. Tez chcę być na ślubie! :) Super, nie spodziewałam się takigo biegu wydarzeń. Pozdro. :)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam czytam... Oświadczyny. Zaczęłam skakać jak dziecko! Mama myślała, że jestem chora psychicznie, naprawdę! Cieszę się, że ich zeswatałaś. Czekam na next. Kiedy?
OdpowiedzUsuńnie wiem :(
Usuńbeznadziejny jaki Z ciebie beztaleńć
OdpowiedzUsuńNaucz się poprawnie pisać to pogadamy i co do mnie masz? napisz mi to bo zaczynasz mnie denerwować. Złóż bloga to pogadamy kto jak pisze, a teraz spadaj, bo nie mam ochoty tracić na ciebie ani sekundy swojego życia
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńweź spadaj od majki zły anonimie moze odkryłam jej blog nie dawno ale jest cudny a tak wg.to jak masz cos do niej do masz tez do mnie dobrze ze cb. nie ma przy mnie bo bym ci przywaliła weź po prostu zazdrościsz jej talentu
Usuńa teraz do mai
sssssssuuuuuuupppppppeeeeeeerrrrrr rozdzial i wogule blog dobiero moze cie odkrylam ale blig cudny caluski pa a i jeżcze nie
przejmuj sie tym anonimem
Dziękuje za słowa wspaniałe. :*
Usuńanonimie, ja ci się nie podoba to spierdalaj na drzewo, nikt cie nie zmusza i nikt nie rozkazuje do czytania, a jeśli twierdzisz, że MAJA jest beztalenciem to ty naprawdę nie masz pojęcia o niczym. Jak się nie znasz i nie masz nic przydatnego do powiedzenia to zamykaj ten ryj i nie wpierdalaj nosa wszędzie. Jak umiesz lepiej mądralo to załóż własnego bloga i sama sb pisz, zobaczymy jak osoba która ma najwięcej do gnojenia, sobie radzi chodź nie ma pojęcia o Bożym świecie. Naucz się dziecko KULTURY!!!
Usuńwłaśnie anonimie a tak wg. to morzeż z tego sobie nie zdawać sprawy ale morzeż jej zranić uczucia ciekawe co tyś by zrobil na niej miejscu gdyby do cb. ktoś powiedział beztaleńć co cb małpy wychowały
Usuńczemu ty tak do jasnej cholery na mnie działasz?! To takie piękne. Rzadko komu się to udaje. Nie ważne jaki mam humor po przeczytaniu twojego rozdziału staje na nogi, mam tyle energii i radości, rozpiera mnie duma, że jest ktoś taki jak ty. Piszesz świetnie, zarąbiście i tak dobrze, że żaden Polski pisarz ci nie dorówna. Napisz kiedyś książkę, to bardzo dobrzy pomysł zwłaszcza z twoimi umiejętnościami. Kocham styl twojego pisania i twoje pomysły i opowiadania, co kol wiek wymyślisz, będzie zarąbiste.
OdpowiedzUsuńCałuski Elcia<3
Ps Sorki, że się tak zawsze rozpisuje, ale ja u cb nie umiem krócej komentować :D
Majka nie przejmuj się tym anonimem on poprostu nie ma gustu ba ty jesteś świetna a on ci zazdrości talentu bo on takiego niema a wogóle czemu z anonima cię skrytykował? bo się boi że mu na blogu będą krytykować, może i nie każdemu się twój blog podoba (co ja kompletnie nie rozumiem bo twój blog jest świetny♥) no to niech nie czyta ale nie martw się tylko idiotom się niepodobna twój blog
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Życzę :-)♥
Ale Nie Tobie anonimie :O :-P
a tak wogóle to byś mogła wejść na mojego bloga bo tylko moje koleżanki go komętują i chyba nie zbyt szczerze to byś weszła proooooosze i zostaw SZCZERZY komentarz oto link: http://auslly-ture-story.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńsuper rozdział ten anonim w jednym słowie Pojeb
OdpowiedzUsuń